85 lat czekaliśmy na odkrycie tajemnic, jakie przed nami skrywał Pluton. Tyle bowiem czasu minęło od jego odkrycia przez amerykańskiego astronoma Clyde’a Tombaugha aż do przelotu sondy kosmicznej New Horizons, która po raz pierwszy w historii ludzkości uwieczniła to nieduże ciało niebieskie. Niezwykłe zjawiska pogodowe na powierzchni Plutona 14 lipca był dniem historycznym, ponieważ sonda zbliżyła się do Plutona na zaledwie 12 tysięcy kilometrów i wykonała gigantyczne ilości zdjęć i pomiarów, a miała na to zaledwie 3 godziny. Zebrane wówczas dane będą transmitowane na Ziemię przez następne 16 miesięcy. Najpierw naukowcy otrzymają dane w niskiej rozdzielczości, a dopiero począwszy od jesieni w pełnych rozmiarach. Jednak już surowe, niepełne dane, pozwalają nam ujawnić pierwsze tajemnice Plutona. Jedno z najważniejszych odkryć dotyczy atmosfery, która okazuje się być grubsza niż ziemska, bo rozciąga się na wysokość nawet 1600 kilometrów ponad powierzchnię, prawie 15 razy dalej niż na Ziemi. Jest niemal 6 razy grubsza niż sądzono przez wiele poprzednich lat. W momencie, gdy Pluton znajdował się dokładnie między sondą a Słońcem, dokonano pomiaru, który wykazał, że górne warstwy plutońskiej atmosfery składają się głównie w azotu, środkowa jej część z mieszaniny azotu i metanu, zaś przyziemne warstwy w znacznej mierze z najróżniejszych węglowodorów. W porównaniu z ziemską atmosferą, plutońska się ulatnia z prędkością 12 tysięcy ton gazów na każdą ziemską dobę, czego przyczyną jest działalność wiatru słonecznego, który degraduje bezpowrotnie jej strukturę. Pluton i jego największy księżyc – Charon To właśnie procesy zachodzące w atmosferze, są odpowiedzialne za niezwykłe zjawiska pogodowe, które można spotkać na powierzchni Plutona. Jako że docierają do niej niewielkie ilości promieni słonecznych, to temperatura jest bliska zera bezwzględnego i balansuje w pobliżu minus 273 stopni. Cykl zjawisk pogodowych wyznacza dzień i noc. O poranku pojawiają się mgły, ale nie utworzone, jak na Ziemi, z miniaturowych kropelek wody, lecz z azotu i metanu. Gazy te tworzą wstęgi, wijące się z cieplejszych w stronę zimniejszych obszarów. Spowite są nimi podnóża pasm górskich, które pną się na wysokość nawet 3500 metrów, a więc wyżej niż Tatry. Podczas plutońskiego dnia, gdy nasila się proces odmarzania gruntu, następuje sublimacja azotu i metanu. Jednak, gdy zapada zmrok, gazy te natychmiast resublimują w stan stały, z pominięciem stanu ciekłego. To właśnie wtedy pojawia się niecodzienne zjawisko, a mianowicie opady śniegu. Nie jest to jednak taki śnieg, jak na Ziemi, a więc stworzony z resublimującej pary wodnej, lecz z azotu, metanu i dwutlenku węgla. „Biały puch” opada na powierzchnię Plutona zmieniając krajobrazy w iście zimowe. Dlatego też jasny obszar na powierzchni Plutona, który przypomina serce lub ogon wieloryba, uważany jest za krainę lodu i nazywany przez naukowców „lodowym sercem Plutona”. Jego oficjalna nazwa to Region Tombaugh, od nazwiska odkrywcy Plutona. Rozciągają się tam liczne pasma górskie, jedne tak wysokie jak Alpy, inne wielkością dorównujące Beskidom. Te najwyższe łańcuchy nazwano Górami Nargaya. Te niższe pasmo ciągnie się przez zachodni skraj otulonej śniegiem Równiny Sputnika. Nie można wykluczyć, że wciąż mają tam miejsce procesy geologiczne. Jasny obszar ma nie więcej niż 100 milionów lat, zaś ten ciemny jest od niego dużo starszy i może mieć nawet kilka miliardów lat, a więc wytworzył się u początków istnienia Plutona. Naukowcy, na podstawie danych dostarczonych przez sondę New Horizons, spróbują dowiedzieć się jakie oddziaływania mają miejsce między jasnymi i ciemnymi obszarami. Być może na tej podstawie uda się rozwikłać zagadkę zjawisk zachodzących u zarania naszej planety. W międzyczasie astronomowie otrzymali też zdjęcia księżyców Plutona, a jest ich aż pięć. Niewykluczone, że przed naszym wzrokiem ukrywają się kolejne, co jest bardzo prawdopodobne. Być może na kolejnych zdjęciach, które spłyną na Ziemię za kilka tygodni lub miesięcy, zobaczymy je po raz pierwszy. Charon, największy księżyc Plutona, w pełnej krasie Póki co sonda bardzo dokładnie prześwietliła Charona, największy księżyc w układzie Plutona. Na pierwszy rzut oka widoczne są wysokie łańcuchy górskie i kaniony. Jeden z nich jest głęboki na 6-10 kilometrów. Ciekawy jest też ciemny obszar w północnej części tarczy księżyca. Naukowcy żartobliwie nazwali go „Mordor”, od nazwy krainy położonej w Śródziemiu we „Władcy Pierścieni”, powieści Tolkiena. Póki co nie wiemy z czego się składa. Inne księżyce są równie zaskakujące. Naukowców najbardziej zadziwiła powierzchnia Nixa, gdyż mieni się ona w różowych barwach. Prawdopodobnie jest to zasługą pyłu pochodzącego ze sporego krateru, który powstał w dolnej części księżyca. Według wyliczeń specjalistów, ma on 41 kilometrów długości i 35 kilometrów szerokości. Tymczasem Hydra jest usłana większą ilością kraterów niż Nix. Powierzchnia górnej części tego księżyca ma ciemniejszy kolor niż dolna, co może świadczyć, że w górnej części mogą znajdować się mniejsze pokłady lodu. Póki co tylko tyle wiemy o tych intrygujących obiektach. Musimy uzbroić się w cierpliwość. Każdego odkrycia nie powstydziłby się sam Clyde Tombaugh, który odkrył Plutona w 1930 roku. Niestety, nie dożył tej historycznej chwili, zmarł 18 lat temu, zaledwie 8 lat przed wysłaniem sondy New Horizons w kierunku Plutona. Clyde Tombaugh, odkrywca Plutona w 1930 roku Żeby Clyde mógł być bliżej swojej planety, niż ktokolwiek inny, na pokładzie sondy znajduje się miniaturowa urna z niewielką ilością jego prochów. Sonda opuściwszy rejon Plutona, z każdym kolejnym dniem oddala się od niego o ponad milion kilometrów, pędząc ku zewnętrznym częściom Układu Słonecznego, a mianowicie pasowi Kuipera, gdzie przeprowadzi dalsze badania. Filip Geekowski odsłon: 3 560
Zaćmienia Słońca są na Marsie znacznie częstsze niż na Ziemi, co skrupulatnie wykorzystują naukowcy, którzy z pomocą InSight badają zachowanie Czerwonej Planety w ich trakcie. Doszli w
Nie wszystkie pioruny wyglądają tak, jak sobie je wyobrażamy. Istnieją też takie, które przypominają wybuchy. Dżety to jedno z najbardziej fascynujących zjawisk występujących na Ziemi. Są niezwykle rzadkie, więc to nagranie od NASA po prostu trzeba zobaczyć. Będziecie nim także: Życie w kosmosie mogło istnieć długo przed nami. Odkryto planetę, która to potwierdza Ogromny piorun nad PortorykoNiektóre pioruny wyglądają tak, że łatwo byłoby je pomylić z eksplozją ładunku wybuchowego. Astronomowie nazywają je dżetami - to promienie światła, które wystrzeliwują w niebo z taką siłą, że mogą sięgać nawet do stratosfery. Trwa to krócej niż sekundę, a źródło tego zjawiska pozostaje nieznane. Naukowcy wiedzą tylko, że wytwarza się w chmurach. Występuje jako zaburzenie spowodowane impulsem takie dżety wyglądają dość przerażająco, z tego co na dziś wiadomo, nie stanowią one dla nas niebezpieczeństwa. Mimo to wiele osób uważa, że to jeden z najstraszniejszych widoków, jakie występują na nocnym niebie. Oceńcie sami - tak wyglądał dżet nad Portoryko: Takie zjawiska są czasem nazywane "czerwonymi skrzatami". Na niebie mogą występować również inne dżety - "błękitne elfy". Te bajkowe nazwy nadane przez astronomów wskazują na to, że ich źródło jest nieznane i na razie trudno wyjaśnić, na czym dokładnie polegają. Dżet widziany z kosmosuJeśli nagranie od NASA zrobiło na was wrażenie, spróbujcie sobie wyobrazić podobne zjawisko na jeszcze większą skalę. Mowa o dżetach zwanych elfami - strumieniami błękitnego światła, które wzbijają się na ogromną wysokość. Na początku stycznia 2021 roku astronautom przebywającym na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej udało się nagrać kilka z nich w pobliżu Oceanu Spokojnego. Niesamowity widok, prawda?Zobacz także: NASA chce tworzyć budowle z księżycowego pyłu. Nie zgadniecie, jak zamierza to osiągnąć Niewiele osób zdobywa w tym quizie maksymalną ilość punktów. Spróbujesz? Botanika. Czy owocnik trufli rośnie pod ziemią? tak nie
Światło przechodzące przez co drugą ścianę zostaje odchylone tak samo jakby przechodziło przez lodowy pryzmat. Halo nazywamy również inne zjawiska optyczne w przyrodzie. 8. Miraż pustynny. Rozważając zjawisko miraży, musimy rozważyć sposób załamywania się promienia świetlnego.
Nasza planeta jest miejscem zdumiewającym. Trzecia planeta od słońca, jako jedyna ze znanych planet wykształciła życie i wspaniałą naturę, która wyróżnia ją w znanym wszechświecie. Natura potrafi nas zaskakiwać niebywałymi zjawiskami, rzadkimi fenomenami, które niewidywane na co dzień obrastają czasem w mity i wywierają ogromne wrażenie na wszystkich tych, którym dane będzie je ujrzeć. Oto kilka najdziwniejszych i najbardziej niezwykłych zjawisk na Ziemi, jakie możemy zaobserwować. Dziwne zjawiska na Ziemi: Wędrujące kamienie Na terenie Parku Narodowego Dolina Śmierci w Kalifornii znajduje się wyschnięte jezioro Racetrack Playa, a na nim wędrujące kamienie. Przez niemal wiek badacze głowili się jak to możliwe, że kamienie poruszają się tam i zostawiają na Ziemi długi ślad, zupełnie jakby niewidzialna siła pchała je przed siebie. Ruch tego co powinno być nieruchome wywoływał niemałe zainteresowanie. Po wielu latach badań, dopiero w 2013 roku udało się „przyłapać” kamienie na gorącym uczynku za pomocą nadajnika GPS. Naukowcy ustalili, że aby kamienie mogły „wędrować” muszą mieć miejsce określone okoliczności: musi spaść deszcz na tyle ulewny, by pokryć jezioro kilkucentymetrową warstwą wody, ale nie przykrywający kamieni, noc musi być mroźna, aby wytworzyła się warstwa lodu na tyle gruba by utrzymać kamienie, ale na tyle cienka, by zebrana woda nie zamarzła do samego dna za dnia pod wpływem słońca lód musi popękać na kry, na których kamienie „płyną” przemieszczając się z wiatrem i zostawiając ślady.
Strefowość środowiska na Ziemi. Środowisko przyrodnicze na Ziemi podzielone jest na strefy. Podziały są różne i obejmują strefy klimatyczne, roślinne czy glebowe, występowanie zjawisk przyrodniczych, procesów fizyczno-geograficznych i innych elementów związanych ze stanem środowiska naturalnego. Ta problematyka jest pierwszym
›Aż trzy niezwykłe zjawiska astronomiczne w pobliżu 12:31Źródło zdjęć: © FotoliaW nocy z piątku na sobotę będziemy mogli zobaczyć aż trzy astronomiczne zjawiska prawie w tym samym czasie. Będzie to pełnia, zaćmienie Księżyca oraz przelot koło Ziemi komety 45P. Popularyzator astronomii, Karol Wójcicki, studzi entuzjazm i tłumaczy, że te kosmiczne zjawiska wcale nie będą tak Księżyca nie jest może specjalnie rzadkim zjawiskiem, pojawia się raz w miesiącu zupełnie jak wypłata (przyznam, że zarówno jedno jak i drugie mogłoby pojawiać się częściej), jednak pojawiła się w towarzystwie dwóch innych zjawisk co dodaje jej niezwykłości. Przez Amerykanów ta pełnia została nazwana „śnieżną” (ang. snow moon), nie ma to jednak aż tak dużego znaczenia. Tradycja nazywania kolejnych pełni (a od nich całych miesięcy) wywodzi się z historii amerykańskich zdjęć: © | Julle Anne JohnsonZaćmienie Księżyca będzie zaćmieniem półcieniowym (część światła słonecznego docierającego do Księżyca zostanie zablokowane przez Ziemię). - Jedyne co zobaczymy to różnica w oświetleniu srebrnego globu, górna część będzie ciemniejsza od dolnej - mówi Wirtualnej Polsce Karol Wójcicki. A i to pod warunkiem, że wstaniemy w środku nocy, bo półcieniowe zaćmienie najlepiej będzie widoczne między 1 a 2:30 w zdjęć: © | Izabela Procyk-Lewandowska-Przelot komety 45P (nazwanej od nazwisk odkrywców kometą Honda-Mrkos-Pajdušáková) nie będzie niestety jakoś specjalnie widowiskowy – mówi Karol Wójcicki z portalu „Z głową w gwiazdach”. Tłumaczy, że kometa, która najbliżej Ziemi znajdzie się 11 lutego około godziny 9 rano, nawet wtedy będzie bardzo trudna do zaobserwowania gołym okiem czy przez zdjęć: © NASA | Fritz Helmut HemmerichKometa będzie świecić 2,5 razy słabiej niż najjaśniejsze gwiazdy, także do jej uchwycenia na zdjęciu niezbędny będzie odpowiedni sprzęt. Także o widoku komety z płonącym ogonem, rozświetlającej krwawo niebo nad naszymi głowami możemy zapomnieć, ale entuzjaści astronomii na pewno zapolują na nią z aparatami.
. 443 162 307 369 238 447 48 403
niezwykle zjawiska na ziemi