Mecenas Jacek Potulski, głęboko wierzący katolik, od lat broni w sądzie prawa Adama Nergala Darskiego z zespołu Behemoth do wolnej wypowiedzi artystycznej. Jak to możliwe, że człowiek, który ma na telefonie aplikację biblijną, z której chętnie korzysta, wierzy, że Nergal ma prawo do podarcia Biblii? Sebastian Łupak: Jest pan człowiekiem wierzącym?Mecenas dr hab. Jacek Potulski: Jestem wierzącym katolikiem, praktykującym nawet częściej niż co niedzielę. Uczęszczam na rekolekcje czy roraty, które są fajnym początkiem zimowego dnia. I jakoś nie widzę młodych, ogolonych na łyso narodowców z Marszu Niepodległości modlących się na porannych jeszcze pan robi w Kościele?Jako rodzina jesteśmy członkami Wspólnoty Rodzin - to swego rodzaju stowarzyszenie, w którym dzielimy się swoją religijnością, swoją wiarą, pomagamy sobie, wspólnie jeździmy na rekolekcje, biegamy, oglądamy "Star Wars" i chodźmy na mecze. Wiara i nauczanie Chrystusa są dla pana ważne?To jest dla mnie azymut. Bycie chrześcijaninem to dobry sposób na życie, a jeszcze lepszy na śmierć. To jest kompas i dodatkowe wsparcie w codzienności, które ułatwia wiele decyzji. To również sztuka wyboru – chrześcijanin powinien swoimi czynami pokazywać swój wybór religijny. Różnie to wychodzi, mnie pewnym momencie musiał pan podjąć decyzję czy bronić – jako adwokat – Adama Nergala Darskiego, lidera zespołu Behemoth. Nie miał pan, chrześcijanin, konfliktu sumienia, że broni człowieka, który w wywiadach określa się mianem satanisty?Istota pracy adwokata polega na tym, że broni się ludzi w trudnych sytuacjach – tutaj człowieka oskarżonego. To są czasem osoby bliskie nam intelektualnie czy moralnie, a czasem bardzo odległe. Jeśli bronię jakiegoś oskarżonego, to nie znaczy, że podzielam jego poglądy religijne czy społeczne. Adam Darski doskonale wie, że ja jestem osobą wierzącą. Ja bronię go przed odpowiedzialnością karną, a nie religijną. Jako katolik bronię też osób oskarżonych o zgwałcenie, zabójstwo czy oszustów podatkowych. Więc z reguły nie podzielam poglądów osób, które popełniły czyn zabroniony. Ale ja widzę przede wszystkim człowieka, a każdy człowiek ma w sobie jakiś element dobra. Choć, przyznam – z drugiej strony – zdarzały się na panie, które przed procesem groziły mi, że moje dzieci będą w piekle z tego powodu, że bronię East NewsPrzyjrzyjmy się zachowaniu Darskiego. W czasie koncertu w klubie Ucho w Gdyni podarł Biblię, krzycząc "żryjcie to gów…". Dla pana Biblia to jest gów..?Dla mnie Biblia to punkt odniesienia i wartość życiowa. Staram się w swoich wyborach odnosić do Niej – czasem upraszcza to nawet aplikacja z "czytaniami na dziś". Ale w zachowaniu Nergala nie było przestępstwa. Ten występ był skierowany do pewnej grupy odbiorców, którzy przyszli na koncert i oczekiwali konkretnych treści. Ewidentnie nie były to treści chrześcijańskie. I oni te treści dostali i nikt z nich nie czuł się urażony. Koncert był w klubie, na drzwiach było napisane, że nie można nagrywać występu. Ludzie weszli dobrowolnie na ten koncert. Później bronił pan Nergala w sprawie o rzekome znieważenie godła polskiego. Zespół Behemoth reklamował swoją trasę koncertową "Rzeczpospolita Niewierna" plakatami, na których w symbol orła białego wpisany był odwrócony do góry nogami krzyż. Krzyż jest dla pana ważny?Tak, to element mojej Nergal odwrócił go do góry nogami jak symbol satanistów…Z perspektywy sprawy karnej jest to element tożsamości zespołu. Kwestia jest taka: czy jako chrześcijanin mam prawo ograniczać elementy narodowe mojego państwa do przekazu, który tylko mi jest bliski?Czyli?Jeśli zrobimy tęczowego orła, to czy on nie pokaże, że osoby LGBT też identyfikują się z polskością? A jeśli Nergal wpisuje elementy bliskie jego twórczości w symbol orła białego, to stwierdzamy..…że Polska jest też miejscem dla satanistów?A nie jest?Dla mnie bomba! Ale dla chrześcijanina?A dlaczego nie? Sataniści mogą w Polsce funkcjonować. Nie ma formalnego zakazu. Sądzę, że jeśli ktoś ma inny system wartości i nie godzi on w swobody i wartości innych osób, to dlaczego nie? Jesteśmy wolnym East NewsI to pana nie dotyka, tak po ludzku?To jest moja praca. W sensie zawodowym widziałem gorsze rzeczy. Prawo karne to są gorsze historie. Występ muzyka w klubie to jest nic w porównaniu z opowieściami zgwałconej ofiary albo rozprawy, gdzie zeznaje matka zabójcy, a potem matka ofiary, której drugie dziecko zostało właśnie zamordowane. Zło jest zupełnie gdzie indziej. Jeśli ja nie śpię przez pracę, to po sprawie, gdzie chłopak zabija swoją młodą żonę. Albo jak gwałcona osoba, broniąc się, morduje swojego oprawcę. Nergal nie zagraża mojej stabilności w ogóle istotą chrześcijaństwa jest się modlić za osoby, które zrobiły coś się za zabójcę Pawła Adamowicza?Ja znałem pana prezydenta, uczył mnie i to jest dla mnie trudne. Ale trzeba się modlić, za tych, którzy naprawdę mają przerąbane. Jak ktoś tonie, to mu podajesz rękę. Także kiedy tonie moralnie. Czyli chrześcijanie powinni się modlić za Nergala?Nawet się modlili, gdy był w szpitalu, chory na karmił psa chrupkami w kształcie krzyża i nagrał utwór "God = Dog", czyli Bóg = Pies…Nie słuchałem, ale wiem, że taka piosenka do tego pokazał na swoim profilu społecznościowym Chrystusa, który zamiast na krzyżu, wisi na gumowym penisie…To jest rzeźba. Pokazał ją na Facebooku. W tej sprawie toczy się właśnie postępowanie…Źródło: East NewsU Nergala jedno postępowanie się kończy, a kolejne zaraz zaczyna. W sprawie rzekomego zbezczeszczenia godła Nergal został uniewinniony, potem wyrok uchylono i sprawa wraca do ponownego rozpatrzenia w przyszłym roku. Ale jeśli chodzi o podarcie Biblii, to Nergal został uniewinniony…Tak. 18 sędziów w tej sprawie w sumie instancja, druga instancja, Sąd Najwyższy, powrót, kasacja, znów Sąd Najwyższy. Dla porównania w sprawie Amber Gold orzekała jedna sędzia. A teraz będzie trójka w sądzie odwoławczym…Wynika z tego, że ochrona Boga i wartości chrześcijańskich jest dla Polaków ważniejsza niż cokolwiek mojej perspektywy twierdzenie, że prawo ludzkie może chronić Boga, jako istoty najwyższej, jest absurdalne. My ludzie wmawiamy sobie, że mamy kompetencje i siłę bronić Boga Wszechmogącego. Jeśli wierzymy, że jest wszechmogący, to nie potrzebuje ludzkiej ochrony. A część z nas uzurpuje sobie prawo do ochrony nie można obrazić uczuć chrześcijan?Można. Gdyby ktoś wtargnął do kościoła w czasie mszy świętej i ukradł komunię świętą (komunikant) czy oddał mocz na krzyż – a to są niestety prawdziwe historie – to czułbym się zdegustowany i urażony. Jako chrześcijanin i jako jest różnica między podarciem Biblii przez Nergala w klubie na koncercie a oddaniem moczu na krzyż w kościele?Bo kościół jest miejscem przeznaczonym do kultu. A Nergal drze Biblię w klubie muzycznym. A Chrystus na penisie?Rzeźbę pokazuje na swojej stronie internetowej, co do której wszyscy wiedzą, że tam mogą być treści, które ich urażają. Jeśli pakujesz się na stronę instagramową Nergala, to może tam być coś, co cię obraża. Jeśli razi mnie pornografia, to nie wchodzę na strony pornograficzne. A jeśli razi mnie disco polo, to nie oglądam jeśli nie chcę, żeby obrażano moje uczucia, to nie kupuję biletu na koncert Behemotha?To proste jak budowa cepa: jeżeli wiem, że coś może mnie obrazić, to ja tam nie East NewsMoże zacytujmy artykuł 196 o obrazie uczuć religijnych…"Kto obraża uczucia religijne innych osób, znieważając publicznie przedmiot czci religijnej lub miejsce przeznaczone do publicznego wykonywania obrzędów religijnych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności lub karze pozbawienia wolności do lat dwóch".To dobry artykuł?Moim zdaniem tylko czyn popełniony w zamiarze bezpośrednim powinien podlegać odpowiedzialności bezpośredni polega na tym, że ja chcę obrazić uczucia religijne innych ludzi, a nie tylko na to się chciał czy nie?Zakładam, że nie. Nergal chciał stworzyć dzieło sztuki, wypowiedź artystyczną, skierowaną do swoich fanów. To może nawet być kontrowersyjna instalacja. Ale robił ją, żeby pokazać swoje antyreligijne co powinniśmy zmienić w artykule 196?Słowa "kto obraża" na słowa "kto chcąc obrazić".Jaka jest różnica?Jak gość idzie do kościoła i oddaje mocz przy komunikantach, to on chce na pewno obrazić uczucia religijne. Ale jeśli ktoś robi instalację artystyczną, nawet w kontekście religijnym, to co innego. Uważam, co do zasady, że ktoś, kto obraża wiernych w kościele, powinien ponieść East NewsCzyli chłopak, który twierdzi, że go bolą zęby i w czasie mszy św. chowa komunię św. do kieszeni, obraża uczucia katolików? Księża z Bełchatowa zatrzymali go w mam żadnych wątpliwości, że jeśli ktoś wyjmuje hostię, zamiast ją połknąć, jeśli wyjmuje z ust ciało Chrystusa, to z perspektywy tych księży to mogło obrażać ich uczucia religijne. Więc dobrze, że go przytrzymali, wezwali policję, a na koniec kazali mu hostię połknąć?Nie wiem do końca, jak to wyglądało. Nie wiem, czy było tak, jak to pokazywały media. Nie wiem, czy późniejsze zachowania wobec tego dziecka były zasadne. Bardziej obraża moje uczucia religijne mężczyzna, który przyjmuje Pana Jezusa, a wcześniej znęcał się nad małżonką. Boga obraża o wiele bardziej to, co jest w sercu, niż to, co jest w w kształcie waginy na Marszu Równości w Gdańsku pana obraża?Szacunek dla innych ludzi kazałby chyba powściągnąć swoją wolność artystyczną w miejscu publicznym, czyli w czasie parady na ulicy. Jeśli kochamy innych i oczekujemy szacunku, to sami nie powinniśmy się wyśmiewać z gejów, lesbijek, muzułmanów i katolików. Nie można szanować człowieka i jednocześnie nim East NewsCzy pan może zrozumieć tych katolików, którzy mają problem z Nergalem i oskarżają go o obrazę uczuć? Może pan wejść w ich buty, zobaczyć wiarę ich oczami?Oczywiście jestem w stanie sobie wyobrazić, że ktoś się czuje obrażony. Ale w mojej ocenie wiele tych działań ma charakter koniunkturalny, wynikający z próby pokazania siebie, zyskania poparcia, zaplusowania w jakieś opcji politycznej, zaplusowania u księdza proboszcza. To jest forma kreowania siebie na obrońcę nie wierzy w szczere intencje ludzi obrażonych utworem "Bóg = Pies"?Wierzę. Mam kolegę w Ordo Iuris, co do którego jestem przekonany, że on kieruje się w działalności publicznej wyłącznie dobrymi intencjami. Złoty pana wizja Polski, gdzie jest miejsce i dla Nergala, i dla ludzi LGBT oraz wizja Polski pańskiego przyjaciela z Ordo Iuris, gdzie LGBT jest zboczeniem i dewiacją deprawującą nasze dzieci, to są dwie różne wizje kraju. One się teraz ścierają na poziomie tworzenia prawa, ustaw, zakazów, penalizacji…To jest pytanie o to, czy chrześcijanie powinni domagać się od państwa tworzenia reguł, które są zgodne z ich nie do końca się z tym zgadzam. Kościół, jak każda instytucja publiczna, ma prawo domagać się tworzenia określonych praw. Ale posłowie są emanacją całego społeczeństwa, czyli powinni uwzględniać także poglądy innych. Nawet jeśli jestem posłem katolikiem i mój Kościół oczekuje ode mnie pewnych regulacji prawnych, ja nie mogę tworzyć reguł wyłącznie dla mojej tylko 40 procent Polaków chodzi do Kościoła. Jesteśmy krajem, gdzie z roku na rok spada liczba uczestników obrzędów religijnych, w szczególności wśród młodzieży. To także wina nas - naszego Kościoła. Jak słyszę od moich dzieci, że one chcą chodzić do kościoła, to jestem szczęśliwy. Ale coraz mniej ludzi to ten odwrót od Kościoła?W mediach, publicznie, widać to, co złe. Jest to obraz w mojej ocenie zafałszowany czy po prostu nieprawdziwy. Nie dostrzegamy siostry Chmielewskiej, Fundacji Chleb Życia, rozdawania jedzenia bezdomnym, codzienności duszpasterskiej, która jest ciężką pracą. Tego nie co widać?Pedofilię, pychę, drogie samochody i daniele w parku. Ale to nie jest prawdziwy czy jedyny obraz chrześcijaństwa. To nie jest chrześcijaństwo po daniele to w parku abpa Sławoja Leszka Głodzia. Dlatego stał pan pod kurią gdańską, domagając się jego dymisji?Jako osoba wierząca, nie mogę machnąć ręką na to, że mój Kościół popełnia błędy. Kościół to też moje miejsce i chcę się nim cieszyć. Potrzebny mi sprawny, silny Kościół, który da mi oparcie w trudnym dla mnie momencie. Jak można, jak to robiła posłanka Krystyna Pawłowicz, obrażać ludzi, a potem być głęboko rozmodlonym? Jak można, jak wicepremier Włoch Matteo Salvini, określać się mianem chrześcijanina i zakazywać, żeby statki z uchodźcami wpływały do włoskich portów?Nasi chrześcijańscy politycy też nie chcą przyjmować uchodźców…My nie wykazaliśmy solidarności nie tylko wobec tych ludzi, którzy toną na Morzu Śródziemnym. Również nie podaliśmy ręki naszym przyjaciołom z Włoch, którzy uchodźców ratują. My uwielbiamy słoneczną Italię: słońce, wino, jedzenie. Ale jak mamy im pomóc, odciążyć ich w przyjęciu uchodźców, to już nie! Co to za problem, żeby 40-milionowy naród pomógł kilku tysiącom uchodźców? A potem ci nasi chrześcijańscy politycy tańczą i falują na spotkaniu u ojca mówią, że uchodźcom należy pomagać na miejscu…Czyli gdzie? Na dnie oceanu?Abp Głódź mówił w Gdańsku o Syryjczykach: "Niech tam u siebie żyją, pracują i cieszą się własnym niebem".To tak, jakby powiedzieć mieszkańcom Warszawy w 1944, żeby się cieszyli niebem na by było, żeby abp Głódź odszedł?W mojej ocenie tak. Udowodnione zachowania księdza arcybiskupa godzą w dobre postrzeganie Kościoła. Instytucja wie o tych patologiach i nie robi nic. To jest nie w porządku wobec nas, wiernych. A nas, jego owieczki, to czy mnie, jako niewierzącego, powinno to obchodzić?Jeśli biskup zaczyna decydować o polityce, obstawia urzędy czy urządza spółki skarbu państwa, to idea rozdziału Kościoła od państwa powinna nadal w Polsce obowiązywać?Tak, także dla dobra Kościoła. Kościół instytucjonalny powinien się zająć czymś innym niż polityką. Przede wszystkim opieką duszpasterską. Niech się zajmie też pomocą ubogim i bezdomnym. Notabene często tak robi. A państwo nie powinno automatycznie realizować tylko postulatów Kościoła, tak samo jak nie powinno realizować postulatów np. wyłącznie to pogodzić?W mojej ocenie - państwo powinno powiedzieć: wy, dziewczyny, macie rację tutaj, a wy księża macie rację tutaj. Dogadajmy East NewsCzy w Polsce mamy teraz przechył w jedną, kościelną stronę?Dam przykład. Trybunał Konstytucyjny lawiruje w sprawie aborcji osób upośledzonych, czyli dotyczącej głównie osób z zespołem Downa. Zakładam, że Trybunał wkrótce, po ewentualnym kolejnym wniosku poselskim, orzeknie tak, jak pasuje obecnej jak?Trybunał uzna, że aborcja tzw. eugeniczna, czyli dotycząca osób z zespołem Downa, jest zakazana. Taka skarga była skierowana do Trybunału i tak pewnie Trybunał po jej ponowieniu ją będzie zwycięstwo chrześcijan?Moim zdaniem nie będzie to dobre rozwiązanie, bo nie ma jedności poglądów w tym zakresie. Ja uznaję, że to jest istota ludzka, która ma duszę i że nie można jej zabić. Ale nie wszyscy tak uznaję, że to wciąż płód, który można poddać aborcji…No właśnie. Dowiemy się kiedyś, kto z nas miał rację. Ale póki co w tym zakresie nie ma jednolitości poglądów w Polsce czy w Europie. Więc dlaczego osoba niewierząca ma przyjmować moje poglądy? Należy szanować poglądy innych, ale niekoniecznie narzucać pan, nawet uznając, że płód ma duszę, uznaje także moje prawo do innego punktu widzenia?Ja nie uważam, że aborcja jest moralnie dobra, ale nie chcę, żeby każdy jej przejaw był w Polsce przestępstwem. Państwo świeckie musi ważyć różne argumenty. Nam facetom łatwo się na ten temat gada. Pamiętajmy jednak, że 70 procent osób, które zajmują się dziećmi niepełnosprawnymi, to są samotne matki. Państwo da im jednorazowo 4 tysiące złotych i zostawi je samymi sobie. Jak tak bardzo komuś zależy na ochronie życia, to niech pomogą tym matkom w wychowaniu tych niepełnosprawnych dzieci. Wiara na transparentach dobrze wygląda, ale dużo gorzej później z pana znajomi z Ordo Iuris narzucą nam w końcu swoje poglądy i zaostrzą prawo aborcyjne?Tak najprawdopodobniej co wtedy?Aborcja w Polsce będzie kwestią ceny. Co za problem wsiąść w samolot i polecieć do Hamburga?Kobieta musi wziąć wolne z pracy, umówić się w zachodniej klinice, kupić drogi bilet lotniczy. To 800 euro za zabieg, plus loty, plus hotele. W sumie ponad 1000 euro?Hipokryzja jest wpisana w naszą legislację. Kogo będzie stać, to wyjedzie. Zamożni sobie poradzą. Ale my nie możemy tworzyć regulacji tylko dla rzeczą, którą Ordo Iuris blokuje, jest wprowadzenie nowoczesnej edukacji seksualnej do szkół. Katoliccy rodzice przynoszą gotowe formularze: oświadczenia zastraszające nauczycielki i dyrektorki szkół. Szkoła się boi, więc temat umiera…To jest niedopuszczalne, że szkoły się uginają. Widziałem takie oświadczenie, gdy w bardzo dobrej szkole mojej córki w Gdyni miały się pojawić edukatorki z co?I rodzice to zablokowali. Byłem wściekły. Wiedza jeszcze nikomu nie zaszkodziła. Seksualność jest elementem naszego życia. To jest nienormalne, że się tego zakazuje. Nawiązując do expose pana premiera – konieczna jest normalność. A normalne jest, że rodzice niegodzący się na edukację seksualną po prostu nie posyłają na nią dzieci. I później ponoszą konsekwencje takiego wyboru. A wystarczyłoby, żeby w takich sytuacjach dyrekcje szkoły zapytały jakiegoś prawnika o zdanie. Żadne konsekwencje szkole nie grożą. Ale to zastraszanie jest strasznie jest prawnikiem. Zabrał pan głos w tej sprawie?Tak, na WhatsAppie klasy mojej córki. Tłumaczyłem. Ale tamci rodzice poszli do dyrektorki i zablokowali to mimo córka nie ma więc takich zajęć z edukacji seksualnej, mój syn, póki co, też nie. To nasza córce książkę Anji Rubik. Pogadam z nią. My, świadomi rodzice, sobie poradzimy. Ale ci rodzice, którzy sobie nie radzą z tym tematem i boją się go, przegrają. I taki ojciec, który wymachiwał różańcem, zostanie dziadkiem, bo jego 16-letnia córka zaszła w przyznać Ordo Iuris, że są w tym zastraszaniu szkół bardzo tam jest dużo dobrych, merytorycznych, kompetentnych się pan, że religia jest w szkole?Tak, bo to dla mnie i dzieci wygodne. Ale jak są dwie religie, a jedna fizyka, to się zastanawiam, czy to ma sens. Albo dwie religie i jedna wiedza o właśnie – wiedza o kulturze. Czy czeka nas Polska, w której zakażemy Nergalowi kontrowersyjnych występów?Ja go będę dalej bronił – to moja praca. Wolność słowa nie jest co prawda absolutna, ale jest bardzo ważna. To nasz wolność słowa – nawet w zamkniętym pomieszczeniu klubowym - nie jest absolutna?Pamiętajmy: nazizm zaczął się w bierhalle, w małej piwiarni w Monachium. Więc jeśli w zamkniętym pomieszczeniu narodowcy nazywają kogoś "czarnuchem", to nie jest wcale dobre. Bo potem oni wyjdą z tej sali i znajdą osobę o ciemnym kolorze skóry w mieście. Bywa, że słowa zabijają. A to już może być bardzo niebezpieczne…
Już w poprzednich jednostkach katechetycznych uczniowie wyraźniej sobie uświadomili, że obok chrześcijaństwa istnieją inne religie świata, do których zaliczono: hinduizm, buddyzm, islam, judaizm. Religie te nie tylko istnieją, lecz niejednokrotnie przejawiają odnowę i ożywienie. Inspirują i wpływają na miliony wyznawców.
By Sodowski Krzysztof Opublikowane 25 Styczeń, 2012 Z cyklu Związki – Religie – Duchowość wywiad z młodym, „studenckim” małżeństwem opowiadającym o religii, która stała się ważnym elementem ich życia, o duchowości codziennej, o rozwoju człowieka w wierze. Dorota i Paweł zgodzili się podzielić swoimi doświadczeniami z przygotowań do ślubu oraz do narodzin dziecka, przeżywanych przez nich w religii katolickiej. Duchowość – czym ona jest dla was? Paweł: Duchowość jest dla mnie subiektywnym podejściem do spraw wiary i płaszczyzną, która odróżnia człowieka od zwierząt. Jest charakterystyczna dla człowieka; określa stosunek do wiary, do Absolutu. Duchowość to sposób, w jaki ktoś przeżywa to, co się z nim dzieje w relacji z Bogiem. Dorota: Duchowość kojarzy mi się z religijnością, z przeżywaniem swojej wiary jakoś tak wewnętrznie. Od kilku lat tworzycie związek, od 3 miesięcy jesteście małżeństwem, spodziewacie się dziecka. W jaki sposób rozwijał się wasz związek i jakie miejsce zajmowała w nim religia i duchowość? P: Poznaliśmy się 3 lata temu, pracowaliśmy w supermarkecie. Na pierwszej randce poszliśmy do kościoła. D: Bo była msza po łacinie a Paweł lubi łacinę P: Oboje jesteśmy katolikami, a była niedziela. W ten sposób już od samego początku pojawiało się przeżywanie Boga w naszym związku. Rozmawialiśmy też o tym sporo żeby wybadać poglądy drugiej strony, a dalej rozwijaliśmy się w duchowości trochę niezależnie. Ja zainteresowałem się charyzmatem dominikańskim. Teraz mogę nazwać siebie świadomym katolikiem, nie to co wtedy; teraz bardziej „to” czuję. Pochodzimy też z zupełnie różnych domów. D: W moim rodzinnym domu przeżywanie duchowości jest nie do końca świadome, polega na częstym chodzeniu do kościoła, ale bez jakiegoś wgłębiania się w to. P: U mnie nie było żadnego przymusu, to był mój wybór, który pojawił się podczas bierzmowania. Wierzę i pogłębiam to ciągle. D: A teraz, kiedy rodzi nam się dziecko musimy być wzorem, musimy mu pokazywać drogę. P: Ważne dla nas jest to, że ślubowaliśmy wychować dziecko po katolicku. Oczywiście dopuszczam możliwość, że kiedy dorośnie i będzie mogło samo decydować, wybierze inną drogę. Pewnie trudno byłoby mi to znieść, ale zniósłbym. Oznacza to, że z duchowością łączy się też tolerancja na to, że inni nie są rozwinięci duchowo. Dlatego bardzo ciężko byłoby mi zaakceptować, że moje dziecko w ogóle nie przejawia zainteresowania sprawami ducha, nie chce o nich rozmawiać i odrzuca je. Duchowość i religijność innych jest czymś, co również nas dotyczy, a chcemy żeby inni też zostali zbawieni. Trudno jednak myśleć tylko o duchowości. Myślę, więc też o religijności, myślę o życiu wiecznym i stąd potrzeba żeby być zbawionym i żeby inni zostali zbawieni. Jak od strony duchowej przebiegały przygotowania do ślubu? P: Nie było w ogóle zastanawiania się czy brać ślub kościelny, czy cywilny. Wiadomo, że ten „prawdziwy”. (śmiech) D: Nam zależało głównie na ślubie, a nie na weselu, dlatego wybraliśmy księdza, z którym byliśmy związani. P: Wybraliśmy wiele rzeczy, które mogliśmy wybrać. Dowiedzieliśmy się o tym na naukach przedślubnych u oo. Dominikanów w Krakowie. Nauki były w październiku, a ślub w lipcu, więc mieliśmy dużo czasu na ich przemyślenie. Szybko doszliśmy do tego, że chcemy być razem i pojawił się pomysł wzięcia ślubu. Jasne było dla nas to, że zaręczamy się po to żeby wziąć ślub. Zaręczyliśmy się w sierpniu. Dowiedzieliśmy się, jakie są warunki wzięcia ślubu. Nauki nie muszą być we własnej parafii, można je sobie wybrać. Dominikanie opowiedzieli nam nie tylko o ślubie, ale o życiu po nim, łączyli teologię, psychologię i pedagogikę - rozwinęło to naszą duchowość. D: Mówili też o tym, żeby zawierzyć Bogu; że nie wszystko jest zależne od nas. P: Tam porównywaliśmy swoje systemy wartości i wypadliśmy w porównaniu bardzo dobrze, bo pierwsza trójka nam się zgadzała – najważniejszy jest Bóg przed naszą miłością i szczęściem. Nie zawsze to, co pojmujemy, jako wolę Bożą jest zgodne z naszym szczęściem, a szczęście pozornie może łączyć się z hedonizmem. D: Na tych naukach wiele rzeczy sobie uświadomiliśmy. P: Do ślubu bardzo się przygotowywaliśmy. Był on dla nas ważny jako sakrament, czyli taki namacalny, tu na ziemi, znak obecności Boga w naszym życiu. Poprzez małżeństwo już nie staramy się osobno o zbawienie – ja swoje, Dorota swoje - tylko razem, jesteśmy jednością w oczach Boga. I to było dla nas ważne. Chcieliśmy żeby goście mogli to poczuć. Często wśród naszych znajomych spotykamy się z podejściem, w którym to wesele, sukienka są ważniejsze, a nie ślub. D: Z tego powodu urządziliśmy skromne wesele, żeby ludzie pamiętali, że był ślub. Nie lubimy też tych wszystkich weselnych zabaw. P: Staraliśmy się jak najbardziej ingerować w mszę. Ingerencja polegała na wyborze księdza, czytań, psalmu, wybraniu osób, które będą czytać i śpiewać, na ułożeniu modlitwy wiernych. Na wybraniu samej formy rozpoczęcia, bo jest ich kilka. To, że po nas wychodził ksiądz i wprowadzał nas do kościoła, to był fajny symbol. Ale pojawiały się w związku z tym problemy, o których ostrzegali nas zakonnicy. Księża niechętnie zmieniają swoje zwyczaje. D: Nie na wszystko nam pozwolono. Przysięgę chcieliśmy mówić z pamięci, ale ksiądz powiedział, że gdzieś jest napisane, że musimy powtarzać po nim. Ale jedno takie ustępstwo jest i tak niezłym rezultatem. A gdybyście nie wiedzieli, że macie możliwość takich wyborów – jak by to mogło wpłynąć na wasze przeżywanie tego ślubu? P: Moglibyśmy to odebrać, jako bardziej narzucone nam przez wielką instytucję. D: Moglibyśmy się jakoś wewnętrznie nie zgadać na pewne elementy, a nie wiedzielibyśmy, że mamy możliwość wyboru. P: Na naukach polecono nam również pewne lektury przed ślubem, np. rozważania o przysiędze ślubnej. Dzięki temu nie było tak, że rozumieliśmy tylko jej połowę albo bezmyślnie powtarzaliśmy po księdzu. Musieliśmy się napracować żeby to wszystko zrozumieć. Czyli duchowość rozwijają nie tylko święte księgi czy natchnione homilie, ale również znajomość mechanizmów funkcjonowania swojej religii, jej przepisów i kodeksów. P: Chodzi o uświadamianie sobie tego wszystkiego, np. skąd się wzięły konkretne elementy ceremonii. Wiele rzeczy miało kiedyś swoje jasne zastosowanie, które do naszych czasów przetrwało w szczątkowej formie, w formie tradycji. Nie warto klepać bezmyślnie formułek, bo to nie ma sensu. To znaczy, że znajomość historii swojej religii, swojego nurtu duchowego pozytywnie wpływa na samorozwój w sferze religijnej i duchowej, mimo iż czasami możemy tam odnaleźć elementy trudne do zrozumienia lub zaakceptowania. W jakiś czas po ślubie Dorota poczuła, że jest w ciąży. Teraz już wiecie, że jest w 8 tygodniu i macie wyznaczony termin porodu. Jak się z tym czujecie? Jak dziecko wpłynęło na waszą duchowość? P: Pierwszą reakcją była radość. D: Cieszymy się. P: Czeka nas ciężkie zadanie w związku z jego wychowaniem. Z przekazaniem mu pewnych wartości. Skąd bierzecie przykład czy wzorce religijnego i duchowego wychowania swojego dziecka? D: O wychowaniu dziecka rozmawialiśmy na naukach przedślubnych, ale wiemy, że wiele rzeczy wyjdzie dopiero w praktyce. P: Na duchowość naszej rodziny duży wpływ mają nie tyle wzorce duchowe z naszych domów, co te wyniesione od dominikanów, bo ciągle się nimi interesuję, ciągle czytam, i to w nich nasze dziecko się wychowa. Czy przewidujecie jakieś problemy z wychowaniem dziecka? D: No pewnie! Dziecko pójdzie do przedszkola, do szkoły i zobaczy inny świat, rówieśników mających całkiem inne podejście do życia. P: Mam nadzieję, że będzie ciągle świadome, i że będzie potrafiło rozumieć naszą religię, że pójdzie w nasze ślady. Obawiam się jednak, że zupełnie tak nie będzie. Będę starał się to zaakceptować, oczywiście nie bez dyskusji. Obawiam się, że zostanie ateistą albo antyklerykałem, co będzie podstawą do konfliktów. I tutaj pojawia się hierarchia, o której mówiliśmy – ja nie zmienię mojego myślenia o Bogu po to, żeby mieć dobre stosunki z dzieckiem. Pojawia się tutaj zagadnienie różnicy pomiędzy duchowością a religijnością. Czy gdyby wasze dziecko było tak uduchowione jak tego pragniecie, ale w ramach innej religii to nie bylibyście z tego zadowoleni? P: Trudno mi teraz na to pytanie odpowiedzieć. Chciałbym żeby było dobrym chrześcijaninem. Najbardziej bym się cieszył gdyby było dobrym katolikiem, ale ewangelikiem czy wyznawcą prawosławia też może być. (śmiech) Duchowość praktykowana jest nie tylko w domowym zaciszu, jest ona ważną częścią życia społecznego. Jakie są wasze doświadczenia w przeżywaniu własnej duchowości wśród innych, oraz w doświadczaniu jej przejawów ze strony innych ludzi? D: Moi znajomi i znajomi Pawła różnią się od siebie. Moje koleżanki mają inny, poziom duchowości, ale jestem przez nie akceptowana. Ja chodzę co niedzielę do kościoła, a one raz na święta, ale ja to łączę z ich religijnością. Przed ślubem byłam nagabywana przez nie: „Dlaczego nie mieszkacie razem przed ślubem? Przecież wszystkiego trzeba popróbować”. P: Ja jestem bardzo dumny z tego, że noszę obrączkę na palcu. Kiedy spotykam się z żartami typu „stary coś ty zrobił?”, albo „jesteś stracony!”, to cieszę się, że jestem wśród nich przykładem kogoś, kto jest żonaty i jest z tego faktu szczęśliwy. Rzadko spotykamy młode pary, które się pobrały i przeżywają to tak jak my, ciesząc się z samego ślubu. Para naszych znajomych mieszkała razem przed ślubem, robili przed ślubem wszystko to, co robili po ślubie, i mimo że należymy do tego samego Kościoła, to w odmienny sposób przeżywamy chociażby sam ślub i jego znaczenie. Często spotykamy się z inną – wydaje mi się, że mniej świadomą -duchowością i religijnością. Spotykamy się również nie tyle ze świadomym odrzucaniem pewnych przepisów, ile ze zobojętnieniem, z którego wynika np. mieszkanie razem lub seks przedmałżeński. To dobre przykłady na różne sposoby przeżywania tej samej religii – różne duchowości. D: Nie przychodzi nam do głowy żadna para naszych znajomych, która byłaby w podobny do nas sposób rozwinięta duchowo. A czy byliście kiedyś wytykani palcami z powodu waszej religijności? D i P: Nie. Jak się modlicie? P: Podczas nauk zaproponowano nam kilka sposobów modlitwy. Próbowaliśmy modlitwy wspólnej i osobnej, pozostaliśmy przy osobnej. Działamy na tym polu niezależnie od siebie. D: Wiąże się to głównie z tym, że o różnych porach wstajemy i kładziemy się spać, bo ja pracuje na zmiany. P: I to jest tym, co nas tak bardzo różni. D: Ale chodzimy razem do kościoła na niedzielną mszę. Nawet, kiedy ja mam w niedzielę dyżur 12 godzinny to idziemy razem w sobotę wieczorem, mimo że Paweł mógłby iść w niedzielę. P: Niedzielna msza jest czasem, w którym się synchronizujemy ze sobą po całym tygodniu. Czy medytujecie? Stosujecie jakieś metody kontemplacyjne? P: Spontanicznie, kiedy cos mnie zainteresuje to poświęcam się temu, a nazwać by to można kontemplacją. Myślę nad tym, modlę się. A Dorota robi na chlebie znak krzyża, kiedy zaczyna go kroić. (śmiech) Praktykowanie religii to nie tylko modlitwa czy nabożeństwa, to również patrzenie na świat przez pryzmat Boga. Jak wygląda wasza relacja z Bogiem w takim zwykłym, codziennym życiu? D: Mi to pomaga w pracy. Jestem pielęgniarką. Zdarza się, że mamy ciężkie przypadki na oddziale i ludzie umierają. Właśnie w takich chwilach pomaga mi moja religia. Staram się nie przechodzić nad zmarłym do porządku dziennego, ale zamyślić się nad tą osobą, że to była czyjaś mama, córka; staram się pamiętać o odmówieniu „wieczny odpoczynek”. Pomaga mi to pogodzić się z tą śmiercią, bo widocznie tak musiało być. P: Dla mnie w trakcie dnia ciekawym jest obserwowanie różnych przejawów, jak wydaje mi się, ingerencji Boga. Wierzymy, że świat pochodzi od Boga, wiec kontemplacja świata może jakoś do Niego prowadzić. Jeśli zauważam coś takiego, to zachwycam się tym, a podczas modlitwy dziękuje, że mogłem to dostrzec. Niesamowitym cudem jest dusza mojego dziecka. Świat został stworzony przez Boga, a On cały czas jakoś w niego ingeruje, i dotyczy to również śmierci. Przy czyjejś śmierci pojawia się trud pamiętania o Bogu, o jego działalności, i o tym, że to do Niego wszystko należy. D: Myślę teraz również o takim codziennym zawierzeniu Bogu, bo nie wszystko od nas zależy. Nie zawsze wyjdzie tak, jak sobie zaplanujemy, a kiedy wychodzi inaczej, to nie znaczy, że wychodzi gorzej. P: Nie jest jednak tak, że wszystko uważamy za wolę Bożą. To nie jest tak, że wszystkim rządzi Bóg, tak jak fatum. Jeśli autobus się spóźnia, to niekoniecznie jest to wola Boga. Ingerencją Bożą jest stworzenie duszy. Opowiedzieliście o wielu bodźcach umacniających i rozwijających waszą duchowość. A czy zaznaliście sytuacji ją osłabiających? Jakie to były sytuacje? P: Dla mnie ciągłym sprawdzaniem siebie są rozmowy z innymi. Jest to konfrontacja moich poglądów z czymś czasami zupełnie odmiennym. Sprawdzanie siebie, czy to, co ja myślę jest tym samym, co (ja) czuję. D: Ogólnie we współczesnym świecie jest dużo pułapek. Bo ludzi ogarnia hedonizm. P: Przywiązuje się większą wagę do rzeczy materialnych. Bóg nie jest tak ważny dla ludzi jak kiedyś, bo jest wiele konkurencyjnych rzeczy. Komunizm był konkurencją dla religii, a sam nie był religią. Upadek religijności osłabia również duchowość. Warto uświadamiać sobie wiele rzeczy związanych ze swoją religią i duchowością, bo kiedy rozumiemy te rzeczy, nakazy i wymogi, rozwijamy się również my i nasze podejście do Boga - duchowość. Uświadamianie sobie jest świetnym celem. Pozwala pełniej żyć, a życie jest bardziej satysfakcjonujące. Przed nami jeszcze długa droga. Dziękuję wam bardzo za rozmowę.
Małpa ma długi ogon, podczas gdy goryl nie ma ogona. Tak więc jest to kluczowa różnica między małpą a gorylem. Goryl jest bliskim krewnym ludzi niż małpy. Ponadto małpy są wszystkożerne, podczas gdy goryle są głównie roślinożercami. To kolejna różnica między małpą a gorylem. Poniższa infografika porównuje różnice
"Tak jak ekstremizm żydowski jest przeciwko judaizmowi, chrześcijański przeciwko chrześcijaństwu, to ekstremizm muzułmański występuje przeciwko islamowi" - mówi w autoryzowanym wywiadzie ajatollah Tehrani. Agnieszka Piwar: W jakich okolicznościach historycznych powstał rozdział na szyitów i sunnitów? Mehdi Hadavi Tehrani: Historia szyitów i sunnitów pochodzi z czasów Proroka Muhammada1 (saws2). W świętej księdze Koranu jest zapisane, że Bóg nakazał aby ludzie podążali za rodziną Proroka Muhammada i żyli według ich reguł. Jeszcze przed swoją śmiercią Prorok Muhammad kilkukrotnie wskazał imama Alego (as3) na swojego następcę. I ten podział na dwie grupy - szyitów i sunnitów - zaczął się właśnie od śmierci Proroka. Część ludzi nie chciała zaakceptować imama Alego, jako kalifa i następce Proroka Muhammada i nie poszła za nakazem Proroka próbując go zmienić. Przez ten konflikt nastąpił podział i rozpoczęły się w islamie dwie drogi - szyicka i sunnicka. Dlaczego niektórzy wyznawcy islamu nie chcieli zaakceptować nowego kalifa? Ponieważ chcieli mieć władzę w swoich rękach. Poza tym, wśród ludzi, którzy zaczęli wyznawać islam - który był dopiero młodą religią - większość była arabami. W kulturze i tradycji arabskiej osoby starsze mają większe poważanie i mają wyższą pozycję w hierarchii społeczeństwa. Imam Ali w chwili śmierci Proroka, miał dopiero 33 lata. Pierwszym kalifem sunnitów został więc osiemdziesięcioletni Abu Bakr, gdyż z racji swojego wieku był bardziej poważany niż młody imam Ali. Dlatego większość ludzi podążyła za nim, a tylko mała grupka pozostała przy tych początkowych naukach Proroka i nakazach co do sukcesji po nim. Proszę wyjaśnić polskim czytelnikom, którzy są chrześcijanami, podstawową różnicę teologiczną między szyitami a sunnitami. Tutaj są różnice zarówno teologiczne jak i metodologiczne. Teologiczna różnica polega na tym, że szyici wierzą, iż to Imam Ali był wyznaczony przez Boga na prawowitego kalifa i następcę Proroka. I tu otwiera się cały łańcuch różnych Imamów, którzy następowali po tym pierwszym. Było ich dwanaście osób. Grupa która wierzy w dwunastu Imamów nazywana jest szyizmem "dwunastkowców" (arab. Ithna aszarija), ponieważ jako szyici podążamy za ich naukami. Wierzymy, że wiedza Proroka Muhammada pochodzi od Boga i wiedza tych dwunastu imamów również pochodzi od Boga. Wierzymy, że byli oni ludźmi bez skazy, nie popełniali błędów i grzechów, ponieważ byli natchnieni przez Boga i znali naukę Proroka. W islamie mamy dwa główne religijne źródła tekstowe. Pierwszym z nich jest Koran, w którym całe objawienie i wszystkie zawarte w nim słowa pochodzą bezpośrednio od Boga. Drugim źródłem jest sunna4, czyli zbiory opowieści z życia Proroka, zawierające jego słowa i czyny. Sunnici wierzą tylko w słowa i czyny Proroka, zawarte w sunnie. Dlatego też nazywani są sunnitami. A w szyickiej kulturze, oprócz Proroka Muhammada, podążamy również dodatkowo za słowami i czynami 12 Imamów. Zresztą nazwa szia - znaczy zwolennicy, stronnicy (arab. szī’at Ali - stronnicy Alego), ponieważ jako szyici podążamy za Imamami i utożsamiamy się z tym co oni głosili. I to jest właśnie teologiczny aspekt pomiędzy szyitami i sunnitami. Ale najważniejszą różnicą między tymi dwoma drogami jest różnica metodologiczna. Na czym ona polega? Niektóre grupy sunnickie opierają się tylko na samych źródłach tekstowych (nie interpretując go i odczytując go dosłownie). Najważniejszą z nich była grupa zwana zaheri5, która wywodzi się jeszcze ze średniowiecza. Kolejną tego typu literalistyczną grupą jest szkoła hanbalicka6 (szkoła sunnicka). Jest również sekta wahhabicka7 (z Arabii Saudyjskiej), a także ISIS8. Wszystkie te grupy od strony metodologicznej łączy postrzeganie islamu tylko w oparciu o tekst źródłowy, w czym przypominają trochę kościół prawosławny w chrześcijaństwie. Jest także pewna grupa wśród sunnitów - hanafi9 , która wierzy tylko w rozum/racjonalizm. Żyją oni w Iranie, Indiach, Pakistanie i Afganistanie i innych miejscach. Oczywiście to także jest islam. Oni są podobni do protestantów w chrześcijaństwie, ponieważ tak jak protestanci bardziej opierają się na rozumowaniu, niż na samym świętym tekście. Oczywiście tak jak protestanci uznają też święty tekst (w przypadku protestantów jest to Nowy Testament), głównie jednak opierają się na osądzie własnego rozumu. Jest jeszcze inna grupa do której należą szyici. Wierzący zarówno w święty tekst i rozum. Ta kultura islamu w pewnym sensie jest podobna do katolickiej. Dla prawosławnych święty tekst jest najważniejszy, a protestanci kładą nacisk na osąd własnego rozumu. Kościół katolicki łączy natomiast święty tekst z rozumowaniem. Dlatego jeśli chodzi o metodologię szyici są najbardziej podobni właśnie do katolików. Inną ważną kwestią jest to, że niektóre grupy, szczególnie ISIS, nie uważają szyitów za muzułmanów. Te wszystkie grupy jak wahhabi, ISIS, i inne, które uważają tylko siebie za jedynych prawdziwych muzułmanów, nie uznają nie tylko szyitów za muzułmanów, ale również sunnitów. Te grupy nazywają się takfiri10 . W pewnym sensie z analogiczną sytuacją możemy się spotkać wśród chrześcijan. Przykładem są ortodoksyjni prawosławni, którzy nie uważają katolików za chrześcijan. Przyznam, że do niedawna nie zdawałam sobie z tego sprawy. Przekonałam się o tym podczas ostatniej podróży do Rosji, kiedy wraz z liczną grupą polskich katolików byliśmy serdecznie i otwarcie przyjmowani w różnych klasztorach prawosławnych, ale dopiero w monasterze prowadzonym przez ortodoksyjnych duchownych natrafiliśmy na pewien dystans. Polegał on na tym, że opat klasztoru przyglądał się nam z odległości kilkudziesięciu metrów - nie podszedł do naszej grupy, a jedynie wydelegował specjalnego wysłannika, który nas przywitał i oprowadził. Jak się potem dowiedziałam, ten dystans ortodoksyjnych prawosławnych wynikał właśnie z tego, że nas katolików nie postrzegają jako chrześcijan. Przypomniała mi się historia znajomego dziennikarza, który jest katolikiem i mieszka w Grecji. Jak pani wie, Grecy są również prawosławni. Zapytałem tego dziennikarza, czy jest mu trudno mieszkać w Grecji. Odpowiedział, że tak i przytoczył przykład pewnej rozmowy. Kobieta, która razem z nim pracowała zapytała go czy jest katolikiem czy chrześcijaninem. On jej odpowiedział, że jest katolikiem i chrześcijaninem. Ona odparła, że nie może być i katolikiem i chrześcijaninem, ponieważ jest się albo katolikiem albo chrześcijaninem… Zauważyłem, że papież Franciszek chce zmniejszyć te różnice między katolicyzmem i prawosławiem, wyrazem tego jest niedawne spotkanie z patriarchą Cyrylem, do jakiego doszło w Hawanie na Kubie. To było pierwsze takie spotkanie od prawie tysiąca lat. …Czyli od czasów schizmy. Wróćmy jednak do islamu, a konkretnie porównania szyitów z katolikami. To bardzo intrygujące zestawienie, które mnie zaskoczyło. Jak już wspomniałem, szyici są podobni do katolików pod względem metodologicznym. Wyznawcy obu tych grup religijnych wierzą w święty tekst i starają się żyć w oparciu o ten święty tekst, podchodząc zarazem do niego rozumowo. A zatem, ważne jest nie tylko słowo, ale i rozum, interpretacja. Najwięksi uczeni Kościoła katolickiego - w tym święty Tomasz z Akwinu - czerpali z nauk szyickich uczonych, tj. budowali system katolicki inspirując się naukami szyizmu. Rozumiem, że chodzi o przełom XII i XIII wieku, kiedy wraz z dotarciem Arabów do Europy, nasz kontynent wzbogacił się o nauki Arystotelesa, które wcześniej na tyle zafascynowały muzułmańskich uczonych, że obficie z tej myśli czerpali przy tworzeniu własnej kultury… Ogromny wpływ na kształtowanie myśli w tamtym czasie miał szyicki filozof Awicenna11 . Święty Tomasz z Akwinu korzystał z nauk Awicenny, bazując na jego myśli próbował wyjaśnić moc działania chrześcijaństwa poprzez jego naukę. I dlatego właśnie pod względem metodologii szyci w islamie są odpowiednikami katolików w chrześcijaństwie. W obu przypadkach używa się też podobnej terminologii. Z tego powodu można by szyitów nazwać czymś w rodzaju "katolickich" muzułmanów. Do szyitów zalicza się także alawitów z Syrii i tym tłumaczy się często poparcie dla Prezydenta Syrii Baszszara al-Asada. Czy można się dowiedzieć kim są alawici? Owszem, alawici na początku swojej historii byli szyitami. Jednak ze względu na różne zawirowania polityczne alawici byli odcięci od centrów filozoficznych i religijnych szyitów, w związku z czym doszli oni do nowej interpretacji szyizmu, która jest całkowicie odrzucana przez uczonych szyickich. Uczeni szyiccy nie uznają więc alawitów za szyitów. Doktryna alawitów w pewnym sensie jest podobna do chrześcijańskiej. Chrześcijanie wierzą w Boga Ojca, Jezusa12 Syna i Ducha Świętego, który łączy Ojca i Syna. Chrześcijanie wierzą w to, że Bóg w ciele ludzkim zszedł na ziemię. Chrześcijanie mówią o bólu i cierpieniu Jezusa (as) → [patrz. przyp nr 3], szczególnie podczas ukrzyżowania, aby zmazać grzech pierwszych ludzi. Chrześcijanie uważają, że Bóg przyszedł z Nieba do swoich ludzi, do swoich stworzeń, żeby być między nimi. Podobną ideę wyznają alawici, którzy uważają, że Bóg zszedł na ziemię pod postacią Imama Alego, żeby być wśród ludzi. I szyici tego nie akceptują. Szyici uważają, że Bóg nie może zejść na ziemię i stać się człowiekiem, ponieważ jest czymś wyższym. Według szkoły szyickiej Bóg dał ludziom imamów po to, żeby byli łącznikiem zwykłych ludzi z Bogiem. Ci imamowie poprzez bliższe relacje z Bogiem posiedli specjalną wiedzę, którą Bóg im objawił. Ta wiedza miała właśnie służyć do łączenia człowieka z Bogiem. Alawici nie mogą więc należeć do szkoły szyickiej i nie są do nich zaliczani przez naszych uczonych. Oni byli u swoich korzeni szyitami, ale dzisiaj już nimi nie są. Relacje syryjsko-irańskie są teraz bardziej polityczne niż religijno-teologiczne. W przeszłości były takie próby przywrócenia ich na właściwą drogę, na przykład podczas irańskiej rewolucji, która przypadła na czasy panowania Hafiza al-Asada - ojca Baszszara. W tamtym czasie Irańczycy byli bliżej Syrii, ale ojciec Baszszara chciał wtedy pokazać, że to Irańczycy są alawitami. Czy wpływ kulturowy pochodzenia - pomiędzy Persami i Arabami - ma wpływ na stosunki pomiędzy szyitami a sunnitami? To jest zachodnie postrzeganie Islamu. Niektórzy zachodni uczeni sugerują, że szyizm jest irańską interpretacją, a sunnizm arabską, ale to nie jest poprawne. To jest interpretacja Zachodu, a nie świata Bliskiego Wschodu. Korzenie szyizmu są w Koranie i to odnosi się do czasów Proroka Muhammada. Było to jeszcze przed dotarciem islamu do Iranu. W mojej książce pt. "Iran. Kraj boskiego rozumu" wyjaśniłem, że antyczna kultura Iranu była oparta na dwóch podstawowych filarach. Jeden to był rozum, a drugi to świętość, boskość. W czasach nadejścia islamu do Iranu zwykli ludzie - nie królowie - poczuli, że islam jest tym, czego szukali. Z jednej strony to było coś boskiego, świętego, a z drugiej coś rozsądnego. I dlatego zaakceptowali islam. Po kilku latach zrozumieli, że są różne prądy w islamie. I niektórzy Irańczycy zaczęli podążać za tym islamem szyickim, bo to było to, czego szukali - czyli ten święty tekst i rozum. I właśnie ta grupa była tam bardzo aktywna. Szyizm odegrał duże znaczenie w różnych okresach historii. Islam miał czterech kalifów po Proroku Muhammadzie: Abu Bakr, Umar, Usman i Ali. Na Półwyspie Arabskim, były też dwie ważne sunnickie dynastie: Umajjadów i Abbasydów. Kiedy Abbasydzi chcieli przejąć władzę [połowa VIII wieku, przyp. AP], to do swoich celów wykorzystywali i nadużywali wierzenia Irańczyków na temat szyizmu. Zwykli ludzie uwierzyli, że to właśnie Abbasydzi szukają tej właściwej drogi szyickiej. W związku z czym Irańczycy pomogli tej dynastii dojść do władzy. I tak, w obaleniu Umajjadów, Abbasydów wsparła armia, której główną siłę stanowili właśnie Irańczycy. Jednak gdy tylko Abbasydzi znaleźli się przy władzy, zaczęli wypierać islam szyicki. Dopiero w czasach dynastii safawidzkiej - było to ok. 500 lat temu - będący u władzy Safawidzi ustanowili pierwsze szyickie państwo. Od tego czasu Iran jest pod wpływem szyizmu. Obecnie większość Irańczyków - ok 90 proc. - jest szyitami. W Azerbejdżanie szyitów jest ok. 80 proc, a w Iraku ok. 60 proc. Szyici są także w Afganistanie, Pakistanie, Indiach, Libanie czy też w bardziej odległych krajach, takich jak Chiny. Duża populacja szyitów - około miliona osób - jest także w Rosji. To mieszkający głównie w Moskwie Azerowie. Większość pochodzi z Azerbejdżanu, ale są też wśród nich Rosjanie. Na świecie jest obecnie około 1,4 miliarda muzułmanów, z czego czterysta milionów stanowią szyici, a miliard to sunnici. Z punktu widzenia polskiego obserwatora zarówno Persowie i Arabowie są muzułmanami. Dlatego Polacy często nie potrafią was rozróżnić. Mogłabym prosić o przedstawienie problemu polskiemu czytelnikowi? Polacy nie znają nawet szyizmu, w związku z czym nie odróżniają też szyitów od sunnitów. Dlaczego tak się dzieje? W 2004 roku uczestniczyłem w dużej konferencji międzynarodowej w Barcelonie, pod nazwą Parlament religii. Jeden z paneli dotyczył szyizmu. Wzięło w nim udział około osiem tysięcy osób z wielu krajów świata. Uczestnikami tej części seminarium byli przedstawiciele różnych religii, w tym chrześcijanie, muzułmanie i hindusi. Kiedy zaczęliśmy rozmawiać o szyizmie, to pierwsze pytanie jakie się pojawiło brzmiało: czym jest szyizm? A przecież byli tam także obecni wysocy rangą duchowni liderzy religijni. Ten brak wiedzy na temat szyizmu wynika zapewne z tego, że większość wśród muzułmanów stanowią sunnici. Myślę też, że w ogóle wiedza o islamie jest niewielka. A może chodzi po prostu o to, że pieniądze są w rękach Arabii Saudyjskiej [gdzie dominuje islam sunnicki, w tym wahhabizm - przyp. AP]. Jak wiadomo, Stany Zjednoczone obawiają się tych pieniędzy. W internecie dostępny jest film, pokazujący spacerującego Baracka Obamę obok króla Arabii Saudyjskiej. Na nagraniu widzimy jak prezydent Stanów Zjednoczonych maszeruje obok saudyjskiego przywódcy niczym jego sługa. O czymś to świadczy. I jeśli poszłaby pani na jakiekolwiek studia orientalistyczne, to przekona się pani, że Arabia Saudyjska stoi za finansowaniem wszelkich ośrodków orientalistycznych, właśnie po to, aby pokazywać islam, takim który oni uważają za właściwy. Podobnie jest z mediami. Dlatego pani zadaniem - jako dziennikarki - jest wziąć na siebie tę odpowiedzialność, aby wyjaśnić polskiemu czytelnikowi, czym jest szyizm, także w kontekście różnic i podobieństw między szyizmem a Kościołem katolickim. Iran z dużą niechęcią odnosi się do ruchów fundamentalistycznych takich jak Talibowie i ISIS. Przecież to także muzułmanie i to wrodzy westernizacji i liberalizmowi. Skąd więc ta niechęć? ISIS i Talibowie należą do tych grup o których wcześniej mówiłem, a Irańczycy są w grupie szyitów. ISIS i Talibowie to grupy ekstremistyczne w Islamie i są wrogami szyitów i Iranu. To z jednej strony. Z drugiej strony jesteśmy przeciw każdemu przejawowi ekstremizmu, zarówno religijnemu jak i w każdej innej postaci. Najpierw chciałbym wyjaśnić tę ideę ekstremizmu. Powinniśmy zrozumieć, że są dwie gałęzie ekstremizmu: religijny i niereligijny. Pośród tych religijnych, są trzy główne: islamski, żydowski i chrześcijański. Ekstremizm islamski, to ISIS, Talibowie, Al-Kaida. Ekstremizm żydowski to jest syjonizm. Chciałbym zaznaczyć, że nie jesteśmy przeciwko judaizmowi - żydzi żyją w Iranie, gdzie mają swoją reprezentację w parlamencie, własne świątynie, organizacje, szkoły, szpitale. Ja sam mam kolegów wśród żydowskich uczonych w Iranie i poza Iranem. My jesteśmy przeciwko syjonizmowi, bo to jest żydowski reżim Izraela. Jeśli chodzi o ten ekstremizm chrześcijański, to pojawił się on w Stanach Zjednoczonych w czasach rządów Busha. Chodzi o ruch, który my nazywamy ewangelikami. To jest taki rodzaj chrześcijańskich ekstremistów ewangelickich. Są jeszcze ekstremizmy niereligijne, np. ideologia liberalnej demokracji. Zakłada ona, że cały świat musi być pod tą ideą liberalnej demokracji. I z mojego punktu widzenia to także jest ekstremizm. Wyjaśniłem to w 2008 roku w Davos w Szwajcarii. Nagranie z mojego wystąpienia jest dostępne w internecie. Dyskutowałem o tym z byłym premierem Wielkiej Brytanii i byłym premierem Malezji i powiedziałem im dokładnie to samo. Pan Badawi, były premier Malezji potwierdził moje słowa w dyskusji. Reasumując, nie jesteśmy przeciw religii, tylko przeciwko ekstremizmowi religijnemu, który tak naprawdę występuje przeciwko religii. Tak jak ekstremizm żydowski jest przeciwko judaizmowi, chrześcijański przeciwko chrześcijaństwu, to ekstremizm muzułmański występuje przeciwko islamowi. A jaką rolę w ekstremizmie muzułmańskim odgrywa wahhabizm? Ruchy takie jak ISIS, Al-Kaida czy Talibowie, mają swoje korzenie w wahhabizmie. Wszystkie te grupy odwołują się do wahhabizmu. Czy islam i chrześcijaństwo mogą współpracować w niektórych kwestiach? Np. ochrona wartości rodzinnych i życia poczętego? Jaki jest stosunek islamu do aborcji? Jeśli chodzi o rodzinę i aborcję, mamy bardzo podobne zdanie. Aborcja jest całkowicie odrzucona przez islam (dopuszcza tylko w wyjątkowych sytuacjach, ale nie jest to łatwe do zrobienia). W islamie rodzina jest tym, na co kładzie się największy nacisk. I jak zapewne pani wie, homoseksualizm jest całkowicie odrzucony przez islam. Jest wiele podobieństw jeśli chodzi o chrześcijaństwo i islam w różnych dziedzinach, szczególnie jeśli chodzi o szyizm i Kościół katolicki. Kilka miesięcy temu byłem gościem papieża Franciszka, a dziesięć lat wcześniej spotkałem się z papieżem Benedyktem XVI. Papieżowi Franciszkowi powiedziałem, że z mojego punktu widzenia współpraca między muzułmanami a chrześcijanami, jest jak współpraca między Jezusem, a Prorokiem Muhammadem. Mamy podobne cele i wartości. Oczywiście są różnice, dotyczą one interpretacji, a często nawet nie interpretacji, a tylko terminologii. Uważam jednak, i wierzę w to, że jeśli będzie możliwość współpracy między katolikami i szyitami, to wtedy będziemy zdolni zbudować bardziej bezpieczny i bardziej pokojowy świat. Jakiś czas temu spotkałem się z przedstawicielami Watykanu z wydziału ds. pokoju i bezpieczeństwa międzynarodowego, na czele którego stał afrykański biskup. Podczas wspólnej rozmowy zauważyliśmy, że jest bardzo dużo podobieństw jeśli chodzi o słowa, poglądy czy terminologię. Kiedy ja zaczynałem zdanie, biskup je kończył. Uzupełnialiśmy się nawzajem i powtarzaliśmy swoje słowa. Biskup powiedział, że islamska kultura jest mu bardzo bliska, że jest dużo pól do współpracy między nami. A jeśli chodzi o Polskę? To jest moja pierwsza wizyta w Polsce. Podczas tych kilku dni zauważyłem, że katolicyzm jest bardzo zakorzeniony w tym kraju. Właśnie ta religijność obu narodów jest potężnym polem do współpracy między Polską i Iranem. Wcześniej mieliśmy ekonomiczną współpracę, ale teraz nadszedł czas na współpracę religijno-kulturalną. I mam nadzieję, że będę mógł pomóc w drodze do tego. W różnych krajach próbowałem utworzyć takie centra do spraw współpracy między dwoma religiami. W 2002 roku byłem jednym z założycieli Światowego Stowarzyszenia Liderów Religijnych. Przedstawicielstwo tej organizacji mieści się w Nowym Jorku. Działam w ruchach religijnych na całym świecie. Uczestniczyłem w Konferencji Parlamentów Religijnych w Barcelonie, Konferencji Dialogów w Kazachstanie (2006 rok), Konferencji Międzyreligijnego Dialogu pomiędzy Iranem i Rosją, Międzynarodowym Dialogu między Iranem a Grecją (były arcybiskup Grecji jest moim przyjacielem). Uważam, że jest bardzo dużo możliwości do współpracy na polu religijno-kulturalnym między Polską i Iranem. Mam nadzieję, że przedstawiciele Kościoła w Polsce będą gotowi do takiej współpracy. Mam też nadzieję, że polskie media odegrają w tym pozytywną rolę, podobnie jak uniwersytety i centra naukowe. Liczę, że dzięki organizacjom religijnym, mediom i centrom naukowym będzie można przyspieszyć współpracę, że będziemy mogli działać wspólnie i założyć jakiś ruch, także w celu wspólnego działania na rzecz międzynarodowego bezpieczeństwa. 1. Muhammad - po polsku Mahomet - znaczy Wychwalony albo Wysławiony. Chociaż samo słowo jest czysto arabskie, jako imię nie było spotykane w tamtych czasach u Arabów. Muzułmanie bez względu na swoje pochodzenie i kraj w którym mieszkają używają jego rdzennej nazwy, nie wymieniając na inne języki. 2. skr. saws - salla Allahu alayhi wa-alihi wa-sallam. Ajatollah używał tych zwrotów za każdym razem kiedy wymieniał imię Proroka Muhammada. Muzułmanie wymawiają w języku arabskim tę formułę, która oznacza: Niech pokój i błogosławieństwo Boga będą z nim i jego rodziną. 3. skr. as - alayhi as-salam. Wspominając imiona pozostałych proroków (w tym Jezusa, którego muzułmanie również uważają za proroka) oraz 12 imamów wypowiada się tę formułę w języku arabskim, która oznacza: Niech pokój będzie z nim. 4. sunna - zbiory hadisów - opowieści z życia Proroka Muhammada (zm. 632), opisujące jego słowa i czyny, przekazywane przez kolejnych narratorów. 5. zaheri - sunnicka szkoła prawna, funkcjonująca w okresie średniowieczna. Charakteryzowała się skrajnie dosłowną interpretacją tekstów religijnych. 6. hanbalizm - jedna z czterech głównych szkół w islamie sunnickim, jego nazwa wywodzi sie od jej założyciela, teologa Ahmada Ibn Hanbala (zm. 855). Jest to najbardziej rygorystyczna i konserwatywna ze szkół. Cechuje się dosłowną interpretacją Koranu oraz wybranych hadisów(sunny) nie dając pola dla indywidualnego osądu prawników. 7. wahhabizm - ruch polityczno-religijny, który wyłonił się w XVIII w Arabii. Twórcą był Muhammad ibd Abd al-Wahhab (zm. 1792). Przez szyitów uznawani za sektę. 8. ISIS - współczesna organizacja terrorystyczna (tzw. Państwo Islamskie) działająca na terytorium Syrii i Iraku. 9. hanafizm - jedna z czterech głównych sunnickich szkół prawa muzulmańskiego, wywodzącej się od teologa Abu Hanify (zm. 767). Jest uważana za mniej rygorystyczną niż inne szkoły, gdyż obok przestrzegania norm Koranu i tradycji muzułmańskiej (sunna) dopuszcza także indywidualny osąd prawników przy rozstrzyganiu pewnych norm lub kwestii prawnych. 10. takfiri - ekstremiści, którzy oskarżają innych muzułmanów o bycie kafirem - niewierzącym, niewiernym - tylko dlatego, że nie zgadzają się z ich ideologią. Oskarżenia dotykają nie tylko muzułmanów, ale również wyznawców innych religii, np. chrześcijan. 11. Awicenna - wybitny filozof i lekarz (ur. 980, zm. 1037), pochodził z rodziny o korzeniach irańskich. 12. Jezus - Jego osoba zajmuje w religii muzułmańskiej bardzo ważne miejsce. W przeciwieństwie jednak do chrześcijan, muzułmanie nie uważają Jezusa za Boga, czy Syna Boga, a za jednego z najważniejszych Proroków zesłanych kiedykolwiek przez Boga (Koran: 5:72-76, 5:116-117, 4:170-172). Nie wierzą również w Jego ukrzyżowanie (4:156-159, 3:51-55), natomiast oczekują Jego ponownego przyjścia pod koniec czasów (43:51-66). Muzułmanie wierzą w niepokalane poczęcie Jezusa (3:42-47, 3:59). Matka Jezusa - Maria jest uznawana w islamie za jedną z najwspanialszych kobiet w tym świecie i przyszłym, której Koran poświęca cały rozdział nazywając go jej imieniem (Koran: sura 19:Mariam). Wywiad pierwotnie ukazał się na portalu Opinie przedstawione przez ajatollaha Tehraniego nie wyrażają stanowiska ani poglądów redakcji.
. 185 251 296 329 295 42 363 451
różnica między katolikiem a chrześcijaninem