Piekarnik rozgrzej do 175°C. Wyjmij tortownicę z lodówki i pozostałą część ciasta z zamrażarki. Gotowe jabłka przełóż do formy i wyrównaj, a na wierzch zetrzyj zamrożone ciasto na tarce o dużych oczkach. Wstaw do piekarnika na 45-50 minut. Ciasto podawaj po przestudzeniu. Możesz je wedle uznania podgrzać w piekarniku i

... Początkujący Szacuny 0 Napisanych postów 24 Wiek 29 lat Na forum 12 lat Przeczytanych tematów 790 Dobra dzięki. Nie będe bardzo ci dziękuje. Dzięki temu nabrałam więcej motywacji i chyba dam sobie rade. Dam ci soga jeśli wogóle moge. Ostatnie pytanie będzie trzeba kiedys obciąć kalorie? Dlaczego, kiedy to będę musiała zrobić i ile trzeba będzie obciąć. Zapewne wtedy jak nie bedzie leciało w dół? ... Ekspert Szacuny 186 Napisanych postów 65575 Na forum 14 lat Przeczytanych tematów 188925 Robisz co tydzien pomiary pasa, ud, bioder, klatki, patrzysz czy spadaja, jak spadaja czekasz, jak widzisz ze sie nic nie dzieje w pierwszym ruchu wprowadzasz rotacje, odejmujesz 20% od kalorii co masz najlepiej z weglowodanow (nie schodz nizej 10g dziennie) i 1 dzien jesz jak wczesniej. I znow kontrolujesz... straj sie przede wszytskim dodawac ruch a nie siegac od razu po odejmowanie kalorii. Dalszy ciag tez robisz zgodnie z postepem, spokojnie bez pospiechu, lepiej sie odchudzac pol roku i zostac taka na zawsze niz miesiac by za pol roku wrocic do punktu wyjscia ... Początkujący Szacuny 0 Napisanych postów 24 Wiek 29 lat Na forum 12 lat Przeczytanych tematów 790 No to już nie mam więcej Nie wiem co z tym postem teraz najważniejsze rady. Po prostu nie chce zaśmiecać forum. Obliques jeśli chcesz to usuń to bo ja nie wiem jak. Chyba że chcesz go zachować. Ja napewno będe zaglądać na forum a jak bym miała jakieś problemy to jeszcze raz. Świetne forum. ... Początkujący Szacuny 0 Napisanych postów 24 Wiek 29 lat Na forum 12 lat Przeczytanych tematów 790 Cześć. Znowu pisze bo mam troche pytań. Jak pisałam odchudzam się od czerwca. Od ostatniego razu jak pisałam udało mi się jeszcze schudnąć teraz waże 59/60 bardzo powoli ale pociesza mnie to że efekt bedzie trwalszy. Ale wydaje mi się że organizm przyzwyczaił sie do diety i nie wiem co zrobić bo chciałabym schudnąc do ok 53 kg nie powinnam wejśc na zerowy bilans ale ja tego nie chce narazie robić. I wogóle to odchudzanie mi nie idzie nie mam miesiączki żełądek mi się chyba skurczył bo nie moge wogóle jeśc nie mam apetytu najchętniej nie jadła bym wogóle ciężko mi mawet zjeśc płatki z mlekiem jem na siłe a przecież musze jeśc tyle że nie moge i jakoś nie mam siły do ćwiczen nic mi se nie chce. Dzisiaj będe jeść bardzo mało może wkońcu zaczne czuć głód. Mam nadzieje że to nie anoreksja bo kedyś ją miałam. Wogóle dziwne bo jak ją miałam to jadłam moąże nawet troche wiecej i byłam okropnie głodna a teraz nie moge nic że żle robie ale dzisjaj będe jadła prawie same jabłka bo chce sie troche przeczyścić i poczuć głód bo wogóle nie chce mi sie jeść. Niedawno myślałam żeby zjeść słodką bułke żeby podnieść apetyt ale nie chce zepsuć tego co teraz mam choć od jednej bułki nie utyje. Nie wiem czy ugało by mi się wejc na zerowy bilans bo chyba bym przytyła i nie wiem czy dała bym rade tyle jeszcze jedno żadko chodze od kibla chyba dlatego że mało jem. Co robić? ... Początkujący Szacuny 0 Napisanych postów 24 Wiek 29 lat Na forum 12 lat Przeczytanych tematów 790 Wiem że spowolniłam swoja przemiane materii i chciałabym zacząć jeść więcej ale to mi się nie zmieści w żołądku. Dzisiaj rano nie mogłam wypić szklanki wody bo było to za dużo a zawsze przed sniadaniem chciałabym wypić szklanke wody. A ja chciałabym zacząć jeść normalnie mieć mały deficyt i " zmienić się w maszyne do spalania tłuszczu" ale nie da rady chyba. A dzisiaj jak jem prawie same jabłka bo chce się oczyścić to się czuje dobrze mam nawet ochote na bieganie ale dzisjaj to chyba nie pójde bo dzisjaj mam bardzo mało kalorii. Jutro już zjem tak jak zawsze ale nie mam ochoty wogóle. Żadko chodze do kibla bo chyba organizm dłudo przetrzymuje jedzenie. A chciałabym żeby mój układ trawienny śmigał jak dawniej przed tym jak miałam anoreksje. Boje sie że znowu ją będe miała ale chyba narazie nie mam. Chce zacząc jeść więcej ale to mi się nie zmieści będe miała ogromny brzuch i będe cała pełna a od tego nie będzie mi sie chciało wogóle ruszać. A dzisjaj jak jem mniej to mam więcej siły, że głodówki są złe ... Ekspert Szacuny 186 Napisanych postów 65575 Na forum 14 lat Przeczytanych tematów 188925 no ale co zrobilas z tego o czym rozmawialysmy? spowiadaj sie po kolei z diety ... Początkujący Szacuny 0 Napisanych postów 24 Wiek 29 lat Na forum 12 lat Przeczytanych tematów 790 Stosowałam się mniej więcej kupiłam piłke i oliwe z oliwek ale mój organizm tak wolno trawił że nie miałam ochoty na jedzenie no i jadłam troce mniej ale to nic nie pomaga wciskam jedzenie na siłe dzisjaj jak jadłam bardzo mało to jest ok ale nie moge ciągle jeść prawie samych jabłek dzisjaj było dobrze ale jak zjadłam troche twarogu na kolacje już czuje sie okropnie pełna. Nie wiem jak będe jadła jutro a jutro musze zjeść wiecej nie chce jeszcze bardziej spowolnić sobie trawienia i przemiany materii(a już napewno ją bardzo spowolniłam) a do tego jutro jedziemy rowreami do miasta w jedną strone schodzi 1 godz więc w sumie 2 godziny areobów a to sporo kalorii a nie wiem czy będe mogła odpowiednio że jak ktoś jest na głodówce a póżniej zacznie więcej jeść i dużo ćwiczyć to może zacząć lepiej chudnąć ale nie miałam anoreksje miałam większy apetyt i szybciej chudłam. ... Ekspert Szacuny 186 Napisanych postów 65575 Na forum 14 lat Przeczytanych tematów 188925 masz problemy psychiczne wiec powinnas sie udac do psychologa trudno ci pomoc w wirualny sposob ... Początkujący Szacuny 0 Napisanych postów 24 Wiek 29 lat Na forum 12 lat Przeczytanych tematów 790 Więc anoreksja? Dzisjaj niestety ok 1000 kcal. Jak byliśmy w mieście nie miałam za bardzo co jeść więc kupiłam bułke razową wiem że to żaden posiłek ale ciężko było mi zjeść tą bułke ledwie co ją wcisłam , mama zjadła dwie bułki i parówki wciskała mi parówke ale nie chciałam bo to sama chemia a pozatym nie dałabym rady jej Xenna błonnik mi pomoże na trawienie. No i musze próbować zwiększać ilosc jedzenia może wkońcu coś zaskoczy. Kalorie też będe zwiększać. Ale jest też kolejny problem bo pod koniec września mam osiemnastke i nnapewno wszycy będą mi kazali jesc placki, tort itd no i nie wiem co wtedy zrobie będa sie na mnie patrzec ale do tego czasu może już będe mogła więcej jeść . Ale to chyba nie jest anoreksja tylko nie mam apetytu i żołądek mi sie skurczył ale stopniowo będe jadła Xenna mi pomoże? ... Ekspert Szacuny 186 Napisanych postów 65575 Na forum 14 lat Przeczytanych tematów 188925 Xenna jest przeczyszczajaca wiec an co ma ci pomoc???? POczytaj co piszesz, zobacz to nie jest juz normalne, nie chodzi o to ze "nie mozesz jesc", ale o caloksztalt podejscia do jedzenia. Idz do lekarza sama sobie nei pomozesz Jadłam różne ale żaden to nie było to więc przeds" Jessica Czyszczoń on Instagram: "Moj ulubiony ukochany omlet szarlotkowy! Jadłam różne ale żaden to nie było to więc przedstawiam swoją wersję 🥵🥵 Serio, zakochacie się!
Z tego artykułu dowiesz się skutecznie schudnąć?Jak zgubić zbędne kilogramy?Jak wygląda historia odchudzania naszej Czytelniczki?Moja historia odchudzania - historia prawdziwaOdkąd pamiętam, miałam problemy z wagą. Zawsze byłam grubsza od innych dzieci. Byłam przez to przezywana w szkole i czułam się odtrącona przez rówieśników. Jak dzieciaki potrafią być szczere do bólu, tego chyba nikomu tłumaczyć nie trzeba... Obecnie maluchy tyją, bo większość wolnego czasu spędzają przed komputerem czy konsolą. Ja byłam bardzo aktywnym dzieckiem. Uwielbiałam przebywać na podwórku, nie ważne czy świeciło słońce czy wiało i padał śnieg. Największą karą było dla mnie, kiedy musiałam zostać w domu, i nie mogłam iść pograć w piłkę. Skoro piszę, że mogłam biegać po placu zabaw od rana do nocy, to pewnie zastanawiacie się dlaczego byłam gruba? Przecież jeśli ktoś jest taki aktywny, to nie może mieć więcej ciałka tu czy ówdzie. A właśnie, że może, jeśli nie dba o swoją sobie o tym przypomnę to aż mi wstyd opowiadać. Będąc dzieckiem, potrafiłam jeść słodycze przez cały dzień. Nikt mi ich nie ograniczał, nikt mi ich nie zabraniał, za to cały czas słyszałam "Urośniesz, wybiegasz to". Owszem rosłam, ale wszerz i nie byłam już w stanie odmówić sobie słodkich przyjemności. Na prawdę, głównie jadłam słodycze, potem był ser żółty, mięso, jasne pieczywo. Owoce jadłam może 1-2 razy na tydzień. Z warzyw tolerowałam jedynie pomidora i zielonego ogórka, reszta była dla mnie niezjadliwa. Nie miałam świadomości, co jest dla mnie zdrowe, a co nie. Dopiero później, jak już byłam nastolatką w gimnazjum to zaczęłam próbować innych smaków, ale i tak moim ulubionym pozostał - najprzyjemniejszy okres w życiu człowiekaZawsze marzyłam o wyprowadzce z domu tuż po maturze i tak też się stało. Rozpoczęłam studia 500 km od domu, ważąc 75 kg przy 169 cm wzrostu. Moje BMI wskazywało wtedy nadwagę, ale nic z tym nie robiłam, bo twierdziłam, że nie mam czasu. Pracowałam w tygodniu, a weekendami chodziłam na zajęcia. I to wcale nie tak, że jako studentka stołowałam się "na mieście". Ja sama przygotowywałam sobie mało zbilansowane posiłki. Zazwyczaj był to makaron z jakimś sosem z paczki albo inne tego typu pół-gotowe wynalazki. Ogólnie jadłam za dużo, nieregularnie i rzeczy, które były tłuste i wysoko przetworzone. Stresu też trochę było, więc go zajadałam. Czekoladki i słone przekąski były moją słabością. Nie miałam czegoś takiego jak zajęcia wf na studiach. Moja aktywność fizyczna w tym czasie równa była 0. W efekcie, po pierwszym roku studiów, po 10 miesiącach życia na własny rachunek przytyłam 15 kilogramów! To był dla mnie szok, jak ja mogłam siebie doprowadzić do 90 kg?!Po zakończeniu studiów i powrocie w rodzinne strony postanowiłam, że schudnę. Zapisałam się na siłownie, miałam ułożony trening i chodziłam na nią z wielkim zapałem przez dobrych kilka miesięcy. Udało mi się wtedy zejść do wagi 72 kg. Pewnie udałoby mi się zrzucić jeszcze kilka kilogramów, ale nie miałam wtedy żadnej diety. Niby jadłam zdrowo, ale dzisiaj stwierdzam, że była to raczej głodówka...Ciąża, macierzyństwo i... VitaliaNiedługo po moim sukcesie zaszłam w ciążę. Wiedziałam że przytyję i w sumie to nie wiem teraz dlaczego, ale jadłam dosłownie wszystko i to za pięcioro! Czasami sama sobie się dziwiłam, że potrafię tyle jedzenia strawić. Efekt? W dniu porodu ważyłam 99 kg...Po urodzeniu córeczki Karolinki we wrześniu 2013 r. waga pokazywała 92 kg, a później prawie 95 kg, bo zamiast odżywiać się zdrowo, znowu jadłam za dużo. Mój narzeczony chcąc mi pomóc, kupił mi orbitrek. Niestety ćwiczenia przy notorycznym objadaniu się, na niewiele się zdają, więc postanowiłam przejść na dietę. W styczniu 2014 złożyłam postanowienie, że schudnę do 64 kg. Serwis zaprognozował, że taką wagę mogę osiągnąć już w czerwcu tego samego 91 kg wykupiłam dietę Smacznie Dopasowaną na 6 miesięcy, napisałam o tym w pamiętniku i się zaczęło!StyczeńJuż pierwszego dnia diety zostałam poddana próbie i poległam - na urodzinach kuzyna zjadłam połowę tego, co znalazłam na stole. Nie poddałam się jednak, następnego dnia zaczęłam od nowa, tłumaczyłam sobie to tak, że w końcu dla chcącego nic miesiąc diety Smacznie Dopasowanej zakończyłam z wynikiem -7 kg i byłam bardzo z siebie zadowolona. Gdyby nie ten serwis to pewnie bym tylko siedziała i jadła, a może czasami w przypływie energii poćwiczyła. Nie żałowałam podjętej decyzji o zainwestowaniu w siebie. Oczywiście, miałam momenty podczas tych 4 tygodni, że mi się nie chciało, bo córcia była marudna, bo byłam zmęczona. Dużym wsparciem okazały się dla mnie jednak Vitalijki oraz pisanie pamiętnika, a czymś, co mnie dodatkowo motywowało, było oglądanie swoich zdjęć, przedstawiających mnie w bieliźnie, zrobionych po ciąży, kiedy to ważyłam o wiele za dużo (do teraz bardzo ich nie lubię). Dzięki diecie odkryłam również, że dotąd piłam za mało wody. Niby nic takiego, ale dostarczając jej za mało, powodowałam zatrzymywanie się jej w organizmie, czego efektem była opuchlizna. Kiedy zaczęłam się stosować do zaleceń dietetyka, pozbyłam się tego miesiąca moich zmagań byłam już 11 kg chudsza. W zasadzie to ważyłam wtedy prawie tyle, ile przed ciążą. Nagle się okazało, że mam w szufladzie pełno ciuchów, w które się mieszczę! To było wspaniałe uczucie. Dodatkowo zauważyłam, że lista zakupów do diety ułatwia mi życie, a możliwość wymiany posiłków w diecie to świetna opcja. Samo jedzenie wydawało mi się bardzo smaczne i raczej proste w przygotowaniu. Czy to na pewno była dieta?!Marzec8 marca byłam w połowie drogi do wymarzonej sylwetki, ale trochę trudniejsze okazało się dla mnie trzymanie diety. Zdarzały mi się odstępstwa od niej, ale mimo to chudłam. Właśnie wtedy, w mojej małej główce zaczęły się pojawiać myśli, że taki sukces należy uczcić, więc jadłam więcej rzeczy spoza jadłospisu, ale szybko się opamiętywałam. Przypominał mi się wtedy mój cel i to, jak bardzo chcę go osiągnąć. Moje dotychczasowe sukcesy same napędzały mnie do działania. KwiecieńNa początku kwietnia poszłam do dentysty (ostatni raz byłam na wizycie w grudniu) i spotkałam się z koleżanką, której nie widziałam jakieś pół roku. Ta pierwsza, aż musiała usiąść, jak mnie zobaczyła. Nie mogła uwierzyć, że w tak krótkim czasie można się tak zmienić. Koleżanka z kolei chyba przez 5 minut mnie oglądała z każdej strony. Niby waga mi pokazywała, że schudłam, ale w swojej głowie cały czas byłam tą 90 kilogramową dziewczyną. Wierzyłam jednak, że z każdym kolejnym utraconym kilogramem, będzie się to zmieniać. Pomocne okazały się w tym zadania motywujące Vitalii. Wiecie same, odchudzanie to nie tylko proces odmiany ciała, ale i psychiki, która czasami nie nadąża za zmianami okazji Wielkanocy zrobiłam plan: zero słodkiego, śniadanie świąteczne zamiast śniadania i II śniadania z diety, a reszta posiłków już według jadłospisu SD. Niestety nie udało mi się go zrealizować w 100%, ale stwierdziłam, że po zrzuconych 20 kg, coś od życia mi się należy! Skusiłam się też na kawałek ciasta- pierwszy od 4 miesięcy. Niestety dostałam od niego zgagi. Resztę tygodnia jadłam już grzecznie, według tego, co miałam rozpisane w diecie i ćwiczyłam, bo przecież święta się skończyły i trzeba było wrócić na właściwe tory. W efekcie, podczas cotygodniowego ważenia przeżyłam szok. Ujrzałam coś, czego moje oczy nie widziały przez 10 lat - 69,4 kg (po raz ostatni tyle ważyłam w gimnazjum, mając 14 lat). Szoook!MajPiątego miesiąca mojej diety nadszedł ten dzień, którego bałam się od dawna. Moja waga wzrosła! Niby tylko 0,8 kg, ale byłam zła. Zła na siebie, bo znowu miałam problemy, żeby trzymać dietę (ach te wymówki młodej mamy) i mogłam się spodziewać, że w końcu zamiast na minusie, będę na plusie. Z drugiej strony jednak odzyskałam motywację. Przecież tak daleko zaszłam, żaden wzrost wagi nie mógł popsuć moich planów. Zostało mi 7 kg do osiągnięcia celu i wiedziałam, że go osiągnę, choćby nie wiem co! Ba, nawet podniosłam sobie poprzeczkę ustawiając cel na 60 kg. Miałam sobie o otoczeniu coś do gdybym napisała, że wszystko szło gładko, nie chciało mi się ćwiczyć ani trzymać diety, ale mimo to starałam się jej przestrzegać. Wiedziałam, że robię to dla siebie, ale na co tu narzekać, jeśli kupiłam sukienkę w rozmiarze 36 zamiast 46?! Byłam chyba na wszystkich dietach, udawało mi się wytrzymać 2,3 dni, ale to dzięki Smacznie Dopasowanej zobaczyłam 61,9 kg na mojej wadze. Latałam z nią (wagą, nie z SD ;) ) po całym domu i ważyłam się w każdym pomieszczeniu! Ale słowo się rzekło, że chcę schudnąć do 60kg, więc przedłużyłam abonament. Jeszcze pod koniec miesiąca byłam na weselu, na którym wszyscy mnie pytali "Jak ci się udało schudnąć?". Pytali, jakbym sobie co najmniej jakąś operację zrobiła ;) A przecież każdy wie, że trzeba ćwiczyć i trzymać dietę, ale od samej wiedzy, co robić, żadne kilogramy same nie równe 30 kg. Pamiętam, jak zakładałam swój pamiętnik to czytałam wspomnienia jednej z użytkowniczek serwisu-zrzuciła 25 kg. Marzyłam wtedy, że i mnie się uda, że też będę mogła umieścić w pamiętniku zdjęcia, na których widać 2 różne osoby. Marzyłam i zarazem wierzyłam w to, że mi się uda. Możliwe, że wzięło się stąd, że wiedziałam że jestem pod opieką specjalistów (dietetyk, trener i psycholog), że mam racjonalna, zbilansowaną, smaczną dietę i stąd pojawił się taki wewnętrzny spokój :) Miałam swój, przemyślany plan odchudzania. Wiecie...Warto się pocić, warto czasem odmówić sobie czegoś do jedzenia, żeby sięgnąć po zdrowszy wariant! Najważniejsze to nie załamywać się drobnymi potknięciami, bo takie zdarzają się najlepszym. Trzeba wtedy wstać i iść dalej wyznaczoną sobie Vitalii, dziękuję Wam niezastąpione!!!Patisonek_89Dokładniejszy opis odchudzania Patrycji, znajduje się w jej pamiętniku. Chcesz poznać bliżej dietę, która pomogła Patrycji?Dajcie znać w komentarzach jakie są Wasze historie z odchudzaniem? Jakie są Wasze przemiany?
Jadłam go przez kilka dni zamiast klasycznych dodatków, a ponieważ mi naprawdę zasmakowała, jadłam też co drugi – trzeci dzień na obiad z razowym pieczywem. Po około 3 tygodniach (i nie jadłem tego codziennie) spadły o 3 kilogramy i nie wróciły. Jak schudnąć po czterdziestce? Ja odnalezłam taką dietę, która najlepiej służyła zarówno mojemu ciału, jak i psychice. Która z nas nie była na diecie, niech rzuci kamieniem Nie znam kobiety, która choć raz w życiu by się nie odchudzała. Ja pierwszy raz byłam na diecie przed pójściem na studia. Pamiętam, że do południa jadłam tylko owoce. Efekty były spektakularne, bo jako rodowita Ślązaczka, do tej pory na śniadanie jadłam kiełbaski i dużo chleba! Potem był już efekt domina. Dieta kapuściana, dieta montignaca, dieta białkowa (koszmar!!), o niskim indeksie glikemicznym, posty Dąbrowskiej, weganizm, a przez chwilę też odżywianie zgodne z grupą krwi. To wszystko niezbyt dobrze działało na mój organizm, ale sprawiało, że zbliżałam się do upragnionego rozmiaru 38. Dzisiaj powiedziałabym tej młodej dziewczynie, którą byłam, żeby spróbowała cały ten wysiłek włożyć w większą akceptację siebie . Dopiero po czterdziestce, gdy zaczęłam przybierać tu i ówdzie dużo bardziej niż wcześniej, a wszystkie próby wprowadzenia restrykcyjnej diety kończyły się fiaskiem, zaczęłam zwracać uwagę na to, co mi służy, a nie na to, co sprawi, że schudnę! Ani mój organizm, ani psychika nie chciały się już tak katować! Rzuciłam się więc na fachową literaturę z nadzieją, że znajdę tam coś, co mi pomoże. Po przeczytaniu dziesiątek książek i artykułów doszłam do wniosku, że muszę odnaleźć w tym siebie i złoty środek. Dieta po czterdziestce – jak zmieniłam sposób odżywiania Zaczęłam przede wszystkim uważnie obserwować swoje samopoczucie i wyeliminowałam to, co mi ewidentnie nie służy. Teraz skrupulatnie czytam etykiety i unikam potraw ze zdradzieckim E. Nie używam soli, wyeliminowałam z diety produkty z laktozą, mocno ograniczyłam cukier oraz mąkę pszenną. Po prostu po tych wszystkich produktach nie czuję się dobrze. Jestem też wielką fanką kaszy jaglanej w różnych formach – uważam, że to najlepszy lek na chandrę i sojusznik kobiecego zdrowia. Ale nie twierdzę, że to jest dieta dla każdego. Na pewno cukier i sól nie są zbyt zdrowe, ale co do laktozy zdania są już podzielone. Czuję się dużo lepiej i przestałam oczekiwać od siebie, że dorównam wymiarami modelkom z magazynów. Chcę przede wszystkim być zdrowa i w dobrej formie. Przestałam się też tak przejmować rozmiarami w sklepie. Tym bardziej, że są marki, które je ewidentnie zaniżają. Dieta po dla kobiet 40plus – złote zasady Wprowadziłam również do swojej diety kilka zasad, dzięki którym czuję się dużo lżej: rano, przed śniadaniem piję ciepłą wodę z cytryną lub z cytryną, imbirem i kurkumą jem 3 posiłki dziennie (próbowałam 5, ale miałam wrażenie, że moja wątroba nie ma czasu na odpoczynek…) z co najmniej 3 godzinnymi przerwami między każdym (bez podjadania!) staram się jeść ostatni posiłek między 18-tą a 19-tą, może to być coś sycącego, ale lubię, gdy jest łatwe w przygotowaniu, na przykład łosoś pieczony z plastrami cytryny. 2-3 razy w tygodniu jestem na tzw. półpoście – to znaczy między kolacją i pierwszym porannym posiłkiem zachowuję 16 godzin postu (co jest dość proste, bo przypada głównie na godziny snu) i najważniejsze – unikam wszystkich restrykcyjnych diet i pozwalam sobie na małe „grzeszki”. Czasem zjedzenie pizzy jest większym manifestem miłości do siebie niż bycie na najzdrowszej diecie, której towarzyszy samobiczowanie. Jeśli na przykład chcecie, zachęcam do spróbowania moich bezglutenowych naleśników z duszonymi jabłkami, które nie tuczą i można ich naprawdę sporo zjeść. Dieta dojrzałej kobiety – to coś więcej niż produkty i przepisy Obecnie mamy coraz większą świadomość tego, jaka dieta jest zdrowa i co powinnyśmy jeść. Już prawie nikogo nie trzeba przekonywać, że należy zmniejszyć ilość mięsa w diecie i jeść jak najwięcej warzyw. Nauczyłyśmy się też doceniać lokalne i sezonowe produkty i coraz więcej z nas woli przygotowywać posiłki w domu, bo zdrowiej. Dla mnie domowe gotowanie ma jeszcze jeden aspekt. Wierzę, że pokarm to także energia, którą wkładamy w przygotowywania posiłków. Jeżeli gotujemy bez pośpiechu, sprawia nam to radość, a intencją jest danie miłości swoim bliskim, to dzielimy się czymś więcej niż tylko posiłkiem. Pięknie napisała o tym dr Preeti Agrawal (specjalistka od holistycznego zdrowia kobiet) w książce „Siła jest w tobie”: „Właściwe nastawienie umysłu podczas gotowania jest tak samo ważne jak jakość pożywienia i techniki gotowania. Kucharz, poprzez swoje dłonie, dodaje do posiłków niewidzialną energię, która oddziałuje na każdego, kto je spożywa.” Dieta, która odmładza – najważniejsze czynniki Oprócz piramidy żywienia (która zresztą ciągle się zmienia) istnieje coś takiego, jak piramida długowieczności. A u jej podstawy leży pozytywne nastawienie do życia! To, co nas wycisza, poprawia nastrój, daje poczucie bezpieczeństwa jest równie ważne, jak nie ważniejsze od tego co jemy! Medytacje, afirmację, kontemplowanie natury, modlitwa i inne działania, które pomagają nam poczuć harmonię, jest również istotne. Udowodniono naukowo, że ich działanie jest bezcenne. Na drugim miejscu jest aktywność fizyczna i dieta bogata w kasze, warzywa i oleje. Lekarze zwracają też uwagę, że ważne jest dotlenienie organizmu (głębokie oddychanie) i wypijanie nawet 2 litrów wody dziennie (to ostatnie stało się już oczywistością). Dla mnie podejście do jedzenia bardzo odzwierciedla to, jak się ze sobą czuję. Kiedy jestem w dobrej formie emocjonalnej i duchowej, z większą łatwością wybieram zdrowe produkty. Ale na szczęście działa to też w drugą stronę. Czasem wystarczy, że świadomie wybiorę zielony koktajl zamiast ciastka i moje samopoczucie zaczyna szybować w górę. „Medycyna zmienia się, gdy zmienia się kuchnia. Zdrowie utrzymane za pomocą restrykcyjnej diety to przykra choroba.” – Monteskiusz

Znajdują one poczesne miejsce w polskich sztuce kulinarnej, szczególnie że są to owoce uniwersalne o łagodnym smaku. Z jabłek robimy desery, musy, czy kompoty. Stanowią one najpopularniejszy owocowy dodatek do ciast. Jabłka pozwalają również zrobić szybkie i proste dania na kolację, czy przekąskę, jak placki i racuchy z jabłkami.

Kiedy 4,5 roku temu urodziłam młodego, wyglądałam potężnie, żeby nikogo nie obrazić. O ile do ostatniego dnia ciąży czułam się dość atrakcyjnie, o tyle rozwiązanie zweryfikowało to samopoczucie. Zewsząd słyszałam że kiedy będę karmiła piersią, samo mi się schudnie i inne podobne farmazony. Wtedy jeszcze nie wiedziałam co mnie czeka. Z okresu po ciąży, kiedy ważyłam osiemdziesiąt kilo, mam tylko jedno zdjęcie sylwetki i to jak możecie zobaczyć, zrobione z zaskoczenia. Nie lubiłam siebie, nie lubiłam swojego ciała, dlatego nie pozwalałam się fotografować. Moimi przyjaciółmi były obszerne sukienki i wszelakie tuniki. Przed ciążą nie raz byłam na diecie, nie raz nieumiejętnie zabierałam się do odchudzania. Dałam sobie pół roku na „samo się schudnie” , a kiedy zrozumiałam, że samo się nic nie zrobi, wzięłam się za siebie. Nie ma że boli. Urodziny, imprezy rodzinne, goście w domu, jedzenie na mieście, w podróży. Każdego dnia trzeba się mocno pilnować. Trzeba się zaprzeć w sobie i nie pozwalać sobie na słabości. Jedna słabość, ciągnie za sobą kolejne, a później już prosta droga, żeby sobie całkiem odpuścić. Kostka czekolady czy jeden kawałeczek ciasta w tygodniu, jeszcze nikogo nie zabiły. Jednak trzeba pamiętać o silnej woli, inaczej popłyniesz. Jak ważna jest woda na co dzień pisałam w TYM tekście. Zaraz po przebudzeniu, szklanka ciepłej wody z cytryną i odrobiną naturalnego miodu pobudzi jelita do pracy. Przez resztę dnia, również należy pamiętać o wodzie. Również ciepłej. absolutnie NIE. Z bardzo prostej przyczyny. Wszelkie cudowne środki, które obiecują Ci cudowne efekty są o dupę rozbić. Ich pomoc jest znikoma (zazwyczaj pomaga jedynie zawarta w nich L-karniktyna przyspieszająca spalanie), a organizm uzależnia się od tych substancji. Po za tym, same tabletki są jedynie suplementem diety. Na każdych środkach wspomagających odchudzanie, napisane jest że aby uzyskać, należy wdrożyć zdrową i zbilansowaną dietę i aktywność fizyczną. Przyznam że sama swojego czasu, połasiłam się na cudowne efekty pewnych tabletek. Chciałam na skróty osiągnąć super efekt. Wydałam kupę kasy i nie osiągnęłam nic. Jeżeli będziecie się zdrowo odżywiać, jeżeli będziecie ćwiczyć, więcej chodzić na spacery, tabletki są Wam kompletnie nie potrzebne. Jeżeli chcecie działać na skróty, jak ja kiedyś, tez sobie odpuście. Szkoda kasy i organizmu. i zbilansowana dieta. Odstawiamy tłuszcz. Nie całkowicie, bo tłuszcz do trawienie i spalania jest niezbędny. Ale zastępujemy go zdrowymi tłuszczami: olej lniany, olej kokosowy, oliwa z oliwek. Wszelkie oleje rafinowane, masła, margaryny jako smarowidła, dodatki i do smażenia są zakazane. Redukujemy cukier do niezbędnego minimum. Zamiast cukru rafinowanego miód naturalny. Jeżeli tak jak ja, nie wypijecie kawy czy herbaty bez słodkości, proponuje naturalny słodzik stewię. Zapominamy o białym pieczywie. Jedyne pieczywo jakie jadłam, podczas mojej najskuteczniejszej diety to pieczywo chrupkie, chrupkie pieczywo ryżowe albo ciemne pieczywo, im bardziej ciemne i im więcej ziaren tym lepiej. Jeżeli nabiał, to jak najchudszy i słodzony naturalnie. Jogurty naturalne słodzone miodem, albo owocami. Uwielbiam jogurty, ale zamiast sklepowych robię je sama. Miksuje owoce z jogurtem naturalnym, a jeszcze częściej z ser biały, tylko chudy. Zamiast śmietany jogurty naturalne. Odpowiednio doprawione, z odrobiną musztardy, soli, pieprzu czy ziół- świetnie zastąpią majonez. Skrzętnie liczyłam kalorie, więc nawet w mleku cięłam tłuszcz i kupowałam mleko tylko 0,5%. Wiem że to sama woda jest, jednak byłam konsekwentna. Nie lubię mięsa. Jadam je bardzo rzadko. Jednak, jak najbardziej na diecie jest wskazane. Wybieramy chude mięsa i przygotowujemy je grillując na patelni albo w piekarniku. Najlepiej w folii aluminiowej, albo w rękawie do pieczenia- mięso będzie dusiło się wtedy we własnym sosie i nie będzie suche. Wszelkie pszenne makarony zastępujemy razowymi makaronami. Do smaku można się przyzwyczaić, a mają jeszcze jeden plus. Są podobnie jak razowe pieczywo, bardziej sycące. Dzięki czemu zjecie mniejsze porcje. Kasze jaglane, gryczane, jęczmienne, ryże jak najbardziej wskazane. Ryż najlepszy oczywiście brązowy. Ten jednak też trzeba lubić. W takim wypadku polecam ryż paraboliczny. To ryż, uzyskany w przejściowym procesie między brązowym, a zwykłym białym. Nie musicie wcale odstawiać ziemniaków. To nie one tuczą nasze tyłki a dodatki jakie do nich stosujemy. Masełko do tłuczenia, cebulka smażona na tłuszczyk. Sosiki. Dwa nietłuczone ziemniaki, bez tłuszczu czy sosu, wcale Wam nie zaszkodzą. Warzywa na parze tracą mniej wartości odżywczych. Jeżeli nie zapomnicie o ich przyprawieniu będą bardzo smaczne. Do tego duuużo sałat, sałatek, surowych warzyw. To dzięki nim nasz organizm szybciej i łatwiej trawi. Owoce. Najlepsze są surowe. Jeżeli jakiś owoc możesz zjeść ze skórką, zrób to. W skórce owoców jest najwięcej błonnika- który odpowiedzialny jest za wypróżnianie i trawienie. Co z porą jedzenia owoców? To prawda, niektóre owoce zawierają sporo fruktozy. Wprawdzie człowiek może dziennie spalić tylko 40g fruktozy a reszta jest odkładana w postaci tłuszczu, ale… jeżeli macie dylemat czy zjeść niezdrowego fast fooda, kanapkę z majonezem, albo jakiś owoc. To oczywiście że jemy owoce ;) Jeżeli mam być szczera, to nigdy nie liczyłam kalorii, ani cukrów z owoców. A będąc na diecie liczyłam je skrupulatnie. Dla Waszej spokojności, wrzucę Wam tabele owoców. Będziecie wiedzieli, jaki owoc możecie zjeść najbezpieczniej wieczorową porą ;) źródło: fitness-food Oczyszczanie organizmu- od tego warto zacząć. Pozbywamy się z organizmu wszelkich złogów i toksyn. Jak to zrobić i dlaczego warto przeczytacie TUTAJ Małe porcje, pięć posiłków dziennie. Trzy główne- śniadanie, obiad i kolacja i dwie zdrowe przekąski. Duży talerz zmieniamy na mały. Ważne są też pory posiłków. Odstęp miedzy posiłkami powinien wynosić 3 godziny. Więc planowanie i organizacja to rzecz podstawowa. Co z jedzeniem po 18 godzinie? A no nic. To nie o to chodzi. Grunt żeby ostatni posiłek zjedzony przez Was, był trzy godziny przed snem. Jeżeli kładziecie się o 24 nie ma takiej opcji, żebyście przez pięć godzin od ostatniego posiłku o godzinie osiemnastej nic nie zjadły. to 70% sukcesu 30% to aktywność fizyczna. Nie musicie od razu biegać maratonów, nie musicie dźwigać ciężarów. Kiedy po ciąży chudłam, moja aktywność fizyczna nie była wielka. 3 razy w tygodniu biegałam po pół godziny na Orbitreku, robiłam brzuszki, przysiady. Chodakowskiej jeszcze nie było. Jednak największy wycisk dawały mi spacery z młodym. Chodziłam z nim wszędzie gdzie się dało. Robiłam czasem po 10-15 kilometrów. I to wystarczyło. Dlatego nie rzucajcie się od razu na głęboką wodę. Jedyne co możecie zrobić to się zniechęcić. Na większą aktywność przyjdzie czas, kiedy zdrowa dieta i ruch wejdą Wam w krew. Trzymając się powyższych zasad w niecałe 5 miesięcy schudłam dwadzieścia macie pytania, śmiało pytajcie pod postem, na wszystkie odpowiem. fot. Szalony Jeżeli spodobał Ci się ten wpis, będzie mi bardzo miło jeżeli go udostępnisz. Możesz też polubić ten post, albo zostawić komentarz. Dla Ciebie to chwila a dla mnie będzie to mały dowód docenienia mojej pracy ;)
Jak schudłam 14 kg – moja historia odchudzania. Może trudno w to uwierzyć, ale w pewnym okresie mojego życia ważyłam o 14 kg więcej… czułam się fatalnie w swoim ciele i ciągle miałam depresję. Na prośbę Czytelniczki opowiem Wam o tym, w jaki sposób udało mi się schudnąć. Oczywiście wiązało się to ze zmianą diety.
Ileana Paules-Bronet przed podjęciem eksperymentu przyznała, że chociaż lubi jabłka, codzienne ich jedzenie brzmi trochę zniechęcająco. Mimo wszystko podejmie wyzwanie. Z pomocą mają jej przyjść różnorodne przepisy na dania z jabłek. Dzięki temu jej menu będzie bardziej różnorodne i łatwiej jej będzie codziennie zjadać jabłko przez cały miesiąc. Oprócz dodania do swojej diety jabłek, dziennikarka nic więcej nie zmieniła w nawykach żywieniowych. Chciała zaobserwować, jaki wpływ na jej zdrowie i samopoczucie będą miały codziennie spożywane jabłka. Unikała także witamin i suplementów, żeby nie zafałszować wyników eksperymentu. Tylko w ten sposób można sprawdzić, czy jedzenie jabłek faktycznie chroni przez chorowaniem. Pierwszy tydzień jabłkowego eksperymentu upłynął szybko i łatwo. Dziennikarka jadła jabłka z masłem orzechowym lub same. W drugim tygodniu zaczęło jej dokuczać znudzenie. Ciągłe jedzenie jabłek stało się nieco irytujące. Chociaż początkowo planowała przygotowywać rozmaite potrawy z tymi owocami, w praktyce okazało się, że jest na to zbyt leniwa. Jedząc codziennie jabłko Ileana nie zachorowała, chociaż miała już serdecznie dość tak monotonnej diety. Pod koniec eksperymentu trochę sobie odpuściła. Akurat wypadało Święto Dziękczynienia i na stole było tyle wyśmienitych potraw, że na jabłka zabrakło już miejsca. Pod koniec miesiąca wytrzymanie na jabłkowej diecie było coraz trudniejsze. Dziennikarka straciła ochotę na te owoce i motywację do ich jedzenia. Jabłka stały się przykrym obowiązkiem, z którego chciała jak najszybciej zrezygnować. Ileana przyznała, że nie mogła się doczekać końca eksperymentu. Dziennikarka przyznała, że nie udało jej się ściśle przestrzegać narzuconego sobie rygoru. Nie każdego dnia zjadała jabłko. Jadła ich jednak znacznie więcej, niż kiedyś. Przez ten czas nie zachorowała, chociaż jej znajomi i chłopak byli przeziębieni. W przyszłości nie zamierza już tego powtarzać. Codzienne jedzenie jabłek to za dużo. Postanowiła jednak włączyć do swojego menu więcej owoców. Stwierdziła też, że poleciłaby innym codzienne jedzenie jabłek. Jedyną wadą tego eksperymentu była monotonia. Przeczytaj także: Ta dieta odchudza nawet 7 kg w tydzień. Ale uwaga! Co się stanie, gdy codziennie rano wypijesz łyżkę octu jabłkowego? Wystarczy jeść jedno dziennie. Jelita ci za to podziękują
Rozgrzej masło w dużym garnku. Smaż skórkę z cytryny i cynamon, aż uwolnią swoje aromaty, około 30 sekund. Dodaj jabłka i szczyptę soli, smaż przez około 30 – 40 minut, aż zaczną się rozpadać na mus, ale wciąż część będzie w kawałkach (monitoruj sytuację, wszystko zależy od rodzaju jabłek, jakich używasz).
96 ... (75) ... 64 - SUKCES! No więc dzisiaj miałam napisać Wam jak schudłam te 21 kg , dodałam nową notkę , tamtej już nie edytowałam ;) .Zacznę od tego , że wymienię Wam produkty , których wystrzegałam się jak ognia , które jadłam czasem/jak miałam ochotę i zakończę na produktach wskazanych , jadłam je prawie codziennie .No to tak , wystrzegać się (co znaczy całkowicie zrezygnować!) ;- biały chleb ,- parówki (szczególnie te tanie , podróbki) ,- ketchup ,- majonez ,- zagęszczane zupy ,- kakao (mam na myśli to słodzone) ,- kotlety ,- chipsy ,- słodycze , batoniki ,- tłuste mleko .Oczywiście wyeliminować trzeba też frytki , hamburgery i inne fast - foody .To zapewne nie jest odkryciem , bo większość z Was o tym wie . Ale napisałam .Być na diecie to nie znaczy zrezygnować ze wszystkiego co dobre ! .Zamiast robić kotleta w tłuszczu i w panierce z ziemniakami , można przyrządzić łatwo kurczaka na kostce rosołowej (z łyżeczką oliwy , jak któraś nie będzie wiedzieć jak zrobić , to powiem) z warzywami gotowanymi , np. :) Taki kurczak na porcję ma około 200 kcal , a kotlet 400 kcal , więc dwukrotna różnica ! .A w smaku też się różni , lepiej smakuje na kostce ;].Polecam też do śniadania lub kolacji dodawać jogurta , małego (np. Gratkę) , wcale nie musisz jeść wyłącznie naturalnych . W moim menu musiał się znaleźć przynajmniej jeden mały jogurcik na dzień . Sądzę też , że schudłam dzięki owocom i warzywom , często jem 2 - 3 marchewi na dzień , 2 jabłka , mandarynki , banana też czasem zjem :) .Nie wliczałam ich i nie będę wliczać , gdyż owoce i warzywa są bardzo zdrowe ;] A zapychają , np. między obiadem a kolacją :) .Ja bardzo często po obiedzie (jakieś 20 - 30 min) jem startą marchewkę z jabłkiem - jako deser . Jest pyszna ! ;) .Sądzę że schudnąć pomogło mi także to w których godzinch jadłam .Codziennie mam na do szkoły , a waracam o .Godziny moich posiłków były następujące ; kolacja .W szkole nic nigdy nie jadłam , jakoś mi się nie chciało . 2/4 razy w tygodniu w-f mam na pierwszej lekcji , więc nie było mi słabo , bo wcześniej jadłam śniadanie . Raz mam na 5 lekcji , więc żebym dobrze się czuła to brałam sobie z domu marchewkę lub jabłko i zjadałam na przerwie przed w-fem ;) Tak samo jak mam ostatni w-f ;) I dałam rady , baa , ropierała mnie energia : obiadem a kolacją jak byłam głodna to brałam sobie 2-3 krążki wafli ryżowych i je jadłam :) . Lub jakieś owoce , czy marchewki : piłam też 1,5 l wody i kubek herbaty nie słodzonej .Teraz kiedy jest zima piję tylko herbatę , bo jest mi zimno ,a jeszcze zimna woda :d .W sumie to tylko tyle było , czasem owszem , zdarzało się zawalić , lub zjeść jakiś większy obiad ;) . Ale nie polecam się tym przejmować , po jednej takiej sytuacji nie przytyjemy ;].A i polecam płatki muesli z TESCO z jogurtem 0 % również z TESCO na śniadanie , są przepyszne i syte ;) .Wiem że chaotycznie napisane , ale wybaczcie ;d. Może się Wam coś przyda , a może Wy to już wiecie ?No nie wiem .POLECAM TEŻ BLOGA Z PRZEPISAMI :zero0kcal .Jak coś , pytajcie ;)A no i oczywiście co z tymi ćwiczeniami , mam takiego lenia , że prawie w ogólne nie ćwiczę , jedyną moją aktywnością , jest w-f iw tygodniu , a w niedzielę 30 minutowy spacer z psem :).Nie sprzątam też w domu bo robi to moja ciotka (ja jestem lewa do miotły , lewa do odkurzacza i lewa do zmywania :P) , robię tylko obiady bo akurat gotowanie mi wychodzi . Nie sądzę żebym spalała przy tym jakieś kalorie ; > . 43 456 0 308 231 7 422 265

jadłam same jabłka schudłam